środa, 24 lipca 2013

Rozdział 26

CZYTASZ=KOMANTUJESZ
***Niall***
Najdroższa Izo!
Nigdy nie byłem dobry w pisaniu listów. Trudno jest mi wyrazić słowami, co czuję, ale spróbuję, specjalnie dla Ciebie.
Nie wiem, co zrobisz z tym listem, ale mam nadzieję, że chociaż go otworzysz i przeczytasz. Nie mogę do Ciebie zadzwonić, wyłączyłaś telefon, a Dominika ciągle odradza mi przyjście pod Twój dom i błaganie o wybaczenie. Twierdzi, że to nic nie pomoże. Może ma rację, przecież ona zna Cię dłużej ode mnie.
Nie będę się usprawiedliwiał. To nie ma żadnego sensu. Prosiłaś mnie, żebym nie wychodził nigdzie tamtego wieczoru, ale a Cię nie posłuchałem. Widziałem łzy w twoich oczach, ale zlekceważyłem je i poszedłem się bawić, w czasie, gdy Ty siedziałaś sama w pokoju. Powinienem był pomyśleć również o Tobie.
Rano byłem nieprzytomny. Nie docierała do mnie większość słów, które wypowiedziałaś, będąc na mnie zła. I słusznie, powinnaś, przecież poprzedniego wieczoru potraktowałem Cię jak zwykłą szmatę, a jesteś tak cudowną dziewczyną, że zasługujesz, by traktowano Cię jak księżniczkę.
Zrozumiałem, że opuszczasz mnie. Nie wiedziałem nic o umówionym spotkaniu z Lou. Byłem przekonany, że mnie zostawiasz. I znowu, zamiast pobiec za Tobą, paść na kolana i błagać, żebyś wróciła, zostałem w ciepłym, wygodnym łóżku i nie przejmowałem się Tobą.
To, co zrobiłem, dotarło do mnie dopiero po południu, gdy obudziłem się na dobre. Zrozumiałem, że źle postąpiłem. Nie mogłem wybaczyć sobie tego, w jaki sposób potraktowałem Cię w ciągu ostatnich godzin.
Wtedy wkroczyła Maria.
Kotku, pamiętaj, że byłaś, jesteś i zawsze będziesz dla mnie najważniejsza, nieważne czy zdecydujesz się wybaczyć mi, czy też nie. Uwierz mi, jeszcze nigdy nie czułem czegoś takiego do żadnej dziewczyny. Nie zapomnij: zawsze zajmujesz wyjątkowe miejsce w moim sercu.
Nie wytrzymam bez Ciebie.
Najgorszy chuj na świecie,
Niall

Postawiłem ostatnią kropkę i jeszcze raz, dokładnie przeczytałem cały list. Nauczycielka angielskiego miała rację: pisanie to coś nie dla mnie. Ale nie widziałem innego sposobu skontaktowania się z Izą, a list był dla mnie ostatnią deską ratunku. Wiem, że obserwującej mnie z boku osobie najłatwiej byłoby powiedzieć ,,zgrzeszyłeś, to teraz cierp", ale ja naprawdę tego żałowałem.

- Dominika! Dominika! - krzyczałem, zbiegając ze schodów
Dziewczyna obróciła się, zdziwiona, że widzi mnie w tej części domu. Od tygodnia nie wychodziłem ze swojego pokoju.
- Idziesz do niej po szkole? - spytałem patrząc jej błagalnie w oczy
Pokiwała głową.
- Jak codziennie - na jej ustach pojawił się blady uśmiech
- Zostaw to u niej, tylko żeby go nie widziała, dopóki nie wyjdziesz - poleciłem, wręczając jej elegancką, białą kopertę
Obejrzała ją dokładnie, ale wrzuciła list do torebki. Otworzyła usta, jakby chciała jeszcze coś się zapytać, ale już dawno byłem w swojej sypialni.


***Iza***
Po raz pierwszy w życiu chciałam być kimś innym. Kimkolwiek, byle nie sobą. Czułam się jak zamknięta we własnym ciele i za wszelką cenę chciałam wydostać z niego swoją obolałą duszę.
Minął dopiero tydzień, a rana nie zdążyła się jeszcze zagoić. Nawet mała Lucy zauważyła, że coś jest ze mną nie tak i zachęcała mnie do próbowania wciąż nowych zabaw, myśląc, że poprawi mi to humor. W rzeczywistości, widząc otaczające mnie zabawki, wyobrażałam siebie jako jedną z nich w rękach Nialla. Nie chciałam wcześniej oddać mu się, to bez problemu znalazł sobie inną do zabawy. Jakie to typowe, w końcu międzynarodowa gwiazda może wszystko, nawet igrać z uczuciami dziewczyny, której jeszcze tak niedawno wyznawał miłość.
Dominika odwiedza mnie codziennie po szkole i chyba tylko jej udaje się odwrócić choć na chwilę moje myśli w inną stronę. Oczywiście, Harry, Liam i Louis również wpadali co jakiś czas, raz udało im się mnie zaskoczyć, przywożąc ze sobą Zayna, który wyjątkowo ani razu nie nawrzeszczał na mnie. Ale nawet dobrzy przyjaciele nie potrafili powstrzymać ataków samotności, które pojawiały się, gdy siedziałam wieczorem w pustym domu, podziwiając przez duże okno panoramę kładącego się do snu Londynu.
Potrafiłam przez całą noc wypłakiwać oczy w poduszkę, a rano wstać nieprzytomna i z czerwonymi od łez policzkami.
Nie wiedziałam, dlaczego to robię. O wiele bardziej chciałabym zapomnieć o tych niecałych dwóch miesiącach, kiedy to myślałam, że spełnia się moje największe marzenie, ale nie potrafiłam. Leżąc w bezsenności przykryta ciepłą kołdrą wymyślałam najgorsze scenariusze, ale niestety brakowało mi odwagi, by podciąć sobie żyły. Tkwiłam uwięziona we własnym ciele, jak nigdy nie przejmując się, co przyniesie jutro.
Zerknęłam na pokryty leżącymi wszędzie ubraniami pokój, zastanawiając sobie, jak mogłam tak zapuścić moje zawsze idealnie czyste mieszkanie, gdy dostrzegłam leżącą między pustą paczką czipsów a niebieską koszulką, białą kopertę. Zaciekawiona podniosłam w łóżka swoje ciężkie ciało. Wzięłam kopertę w rękę, ale nigdzie nie dostrzegłam adresu nadawcy ani odbiorcy. Rozejrzałam się po pokoju. Kto mógłby mi ją dostarczyć? No otwórz to! - podpowiadało mi serce, ale rozum radził zachować ostrożność. Ostatecznie posłuchałam tego pierwszego i ostrożnie rozerwałam kopertę.



***********************
Coś krótkie ostatnio wychodzą mi rozdziały, ale ten przebił wszystko.
Według mnie wygląda jak fragment Trudnych Spraw, ale ocenę pozostawię wam.

Dzisiaj podnoszę poprzeczkę, cieszę się, że komentujecie, ale dajcie
mi trochę czasu na napisanie ;D ;*

10 komentarzy=rozdział 27

wtorek, 23 lipca 2013

Rozdział 25

CZYTASZ=KOMENTUJESZ


***Niall***
Po powrocie do mojego pokoju od razu wrzuciłem się na łóżko, nie pozbywając się nawet ubrań. Byłem zbyt zmęczony kotłującym się w głowie myślami, żeby ruszyć się te kilka kroków pod prysznic. Jeszcze godzinę temu byłem przekonany, że potrzebna była mi pomoc. Teraz okazało się, że po wizycie od Liama wyszedłem jeszcze bardziej skołowany niż byłem przedtem.
Powieki zaczynały mi ciążyć coraz bardziej, i chociaż obiecałem sobie poczekać na powrót Dominiki, który oznaczałby, że Iza również dotarła bezpiecznie do domu, już po chwili oddałem się głębokiemu snu.

- Niall... Niall... Niall!
Otworzyłem oczy i gwałtownie podniosłem swoje ciało. Mało brakowało, a spadłbym z łóżka. Moje oczy potrzebowały trochę czasu, żeby przyzwyczaić się do ciemności, ale nawet przy zupełnym braku światła zobaczyłem drobną, ciemną sylwetkę, odznaczającą się wyraźnie na tle jaśniejszego od niej okna.
- Niall, posuń się! - usłyszałem słodki, znajomy głos
- Iza? - zdziwiłem się - Co ty tu robisz? Śpisz dzisiaj u nas?
Postać machnęła ręką i odsuwając sobie kołdrę, weszła do mojego łóżka i wtuliła się w mój tors. Musnęła włosami o mój nos, a do nozdrzy wdarł się poznany dzięki Zaynowi zapach dymu papierosowego.
- Kotku, ty palisz? - powiedziałem półprzytomnie
- Nie palę - odpowiedziała pewnie
Odsunąłem się od niej na tyle, na ile pozwalało wąskie, jednoosobowe łóżko.
- Gdzie ty byłaś? - spytałem, mierząc ją wzrokiem - Która jest godzina?
- Wpół do czwartej
- Gdzie ty byłaś do wpół do czwartej?!
- Znasz ten klub naprzeciwko waszego domu? - powiedziała wymijająco
Otworzyłem szerzej oczy. Była w klubie? Od kiedy pamiętałem, miała negatywny stosunek do alkoholu i imprez, gdzie odgrywał główną rolę.
- Czemu po mnie nie przyszłaś? Z wielką chęcią poszedłbym z tobą! - powiedziałem z wyrzutem
- Ty możesz bawić się beze mnie, to ja mogę bez ciebie - mruknęła - Ale może teraz pobawimy się razem?
Cały czas się uśmiechając, przysunęła się bliżej mnie i położyła się na mnie. Dopiero teraz zauważyłem, że nie ma na sobie stanika. Delikatnie musnąłem palcami jej nagą skórę, na co zadrżała lekko i wpiła się w moje wargi z nieznaną dotąd namiętnością. Zdziwiłem się, ale odwzajemniłem pocałunek. Nawet nie zwróciłem uwagi, że wcale nie było czuć od niej alkoholu, jak to bywa po imprezach. Było mi dużo łatwiej wytłumaczyć sobie jej zachowanie dużą ilością tego świństwa we krwi.
Dzisiaj ona przejęła kontrolę. Opuściła moje usta i wyszukała dłonią moją przykrytą grubym spodniami męskość i ścisnęła ją mocno.
- Słyszałam, że jesteś w tym dobry - szepnęła - Zadziw mnie
Ona już wie - pomyślałem ze strachem. Za bardzo ją znałem, żeby uważać, że naszła ją na mnie ochota. Odsunąłem ją delikatnie od siebie, a z jej ust natychmiast zniknął uśmiech.
Wziąłem głęboki oddech.
- Kotku, skąd wiesz? - zacząłem niepewnie
- Ale co? - znakomicie udawała zdziwienie
- Skąd wiesz o Marii? O tym, co robiłem, kiedy wyjechałaś spotkać się z Lou? - prawie krzyczałem
Teraz to ona odsunęła się ode mnie i zmierzyła mnie wzrokiem.
- Tak? A co wtedy robiłeś? - spytała
A może ona wcale nie udawała i naprawdę nie wiedziała? - przemknęła mi przez głowę przerażająca myśl.
Odwróciłem głowę i wtuliłem ją w poduszkę. Co ja zrobiłem!
- Kim jest Maria?! - krzyczała Iza
Zdawało mi się, że postawiła sobie za cel obudzenie całego domu.
- Odpowiedz!
Podniosłem głowę, a nieuczesane kosmyki włosów opadły mi na czoło. Spojrzałam głęboko w jej oczy, w których pierwszy raz dostrzegłem złość.
- Izuś, ja... ja myślałem, że nie wrócisz... - zacząłem się jąkać - A Maria... Ona mnie wykorzystała i...
- Od kiedy to kobieta wykorzystuje mężczyznę, a nie odwrotnie? - przerwała mi - Wierzyłam ci, ufałam!
Chciałem zbliżyć się do niej, otrzeć łzy z jej policzków, przytulić do siebie, ale odepchnęła mnie. Gdy nie dałem za wygraną i objąłem ją ramionami, zaczęła się wiercić, podniosła rękę i uderzyła mnie z całej siły w twarz. Zabolało, ale mogłem sobie tylko wyobrażać, co ona w tej chwili czuje.
- Nawet nie waż się mnie szukać! - zagroziła, wciągnęła na siebie leżącą obok szafy za dużą na nią, moją szarą bluzę i wybiegła z pokoju trzaskając drzwiami. Jeszcze przez chwilę słychać było jej głośny szloch, gdy zbiegała po schodach.
W głowie słyszałem tylko jeden głos. Głos, który uświadamiał mi, że kolejny raz ją straciłem, tym razem naprawdę.


***********************
Wiem, że krótki i kiepski, ale treściwy. 
Zresztą komentarzy też nie było zbyt dużo.
Tym razem warunek:
6 komentarzy=rozdział 26


Nowa dziewczyna Harrego? ;D
Haronica?


EDIT: Jest 6 komentarzy, nn dodaję jutro rano ;*

sobota, 20 lipca 2013

Rozdział 24

***Niall***
Zapukałem nieśmiało do drzwi, modląc się, żeby Liam jeszcze nie spał.
- Otwarte - usłyszałem głos po drugiej stronie ściany
Śmiało nacisnąłem na klamkę i wszedłem do pokoju mojego przyjaciela. Jak zwykle panował w nim idealny porządek Rozejrzałem się za Liamem i zauważyłem go, leżącego w łóżku i słuchającego muzyki z słuchawek, które pospiesznie zdjął, słysząc moje wejście.
- Co jest, stary? - zaniepokoił się, gdy zobaczył moją zmartwioną minę
Poklepał wolną część wielkiego łóżka, dając mi do zrozumienia, żebym usiadł przy nim i opowiedział mu, co mnie drażni. Spojrzałem na niego niepewnie. Dopiero teraz naszły mnie wątpliwości, czy zwierzanie się komukolwiek jest dobrym pomysłem.
- Nie chciałbym, żeby Iza się o tym dowiedziała - szepnąłem
Liam uśmiechnął się sztucznie.
- Izy tu nie ma. Wiesz, że pojechała z Dominiką na zakupy - wyjaśnił mi takim tonem, jakby tłumaczył małemu dziecku coś oczywistego
Wywróciłem oczami.
- Proszę cię, żeby nie dowiedziała się tego od ciebie - teraz to ja mówiłem jak do pięciolatka
Liam kiwnął głową na znak, że zrozumiał. Przez chwilę zastanawiałem się, jak powiedzieć mu o tym, co się wydarzyło, ale zbyt rozpaczliwie potrzebowałem rady, żeby nie wyznać mu prawdy.
- Liam ja... - zacząłem się jąkać - Ja... ja zrobiłem coś strasznego
- Coś strasznego? - zdziwił się - Co to znaczy?
Wstałem z materaca, pod którym skrzypnęły cicho sprężyny i podszedłem do okna. Londyn powoli szykował się do snu, słońce zachodziło, malując niebo wokół siebie na piękny, pomarańczowy kolor, a w oknach niektórych domów zaczynały zapalać się pojedyncze światła.
Nie patrzyłem na Liama, wolałem opowiedzieć to tak, jakbym mówił do szyby, a nie do człowieka, który jest skłonny do krytyki i osądu. Czułem, że Payne wpatruje się niecierpliwie w tył mojej głowy. Powoli otworzyłem usta i zacząłem swoją opowieść.


***
- Kotku, proszę cię - Iza złapała mnie za nadgarstek i przyciągnęła do siebie
Przez chwilę wpatrywałem się w jej niesamowite, niebieskie oczy, lecz po chwili odwróciłem wzrok, przenosząc go na moje buty
- Też cię proszę - powiedziałem, nie patrząc na nią - Będę grzeczny, przecież wiesz
Dotknęła dwoma palcami mojego podbródka i uniosła go do góry, zmuszając mnie, żebym na nią spojrzał.
- Właśnie tego nie jestem pewna - wyszeptała - Wiesz, jak zachowują się ludzi po alkoholu, a ty potrafisz dużo wypić
Powoli zaczynało mnie to denerwować. To, że planuję wypić w barze jeden czy dwa kieliszki, nie znaczy od razu, że jak tylko wrócę, rzucę się na nią z pięściami
- Nie ufasz mi, tak? - powiedziałem niecierpliwie, świdrując ją wzrokiem
Przez chwilę nie wiedziała, co odpowiedzieć. Widziałem, że teraz ona odwróciła ode mnie wzrok.
- Jeśli chcesz zostać, to proszę, nie zmuszam cię przecież do niczego. Ale nie możesz zabronić mi wyjść się zabawić - krzyknąłem i wybiegłem z pokoju, trzaskając z całej siły drzwiami.


***
- Panie i panowie, przed wami prawdziwa piękność, tancerka brzucha Maria Lòpez! - ryknął po hiszpańsku głos z głośników*
Rozejrzałem się po znajdującej się za mną scenie, na którą wkroczyła pewnym krokiem wysoka, skąpo ubrana brunetka. Uśmiechnąłem się do siebie na widok zachwyconych min większości facetów zgromadzonych w barze.
Nie bawiło mnie oglądanie rozebranych kobiet, szczególnie, jeśli wiedziałem, że nie zrobiła tego dla mnie, tylko dla pieniędzy. Przed oczami stanęło mi idealne ciało Izy, ubranej w samą bieliznę, wychodzącą rano z łazienki i zaraz przypomniałem sobie, że siedzi teraz w pokoju zupełnie sama. To na złość jej wybrałem ten ,,bardziej niegrzeczny" bar. Nie żałowałem tej decyzji, zabawa była tu na pewno o wiele ciekawsza, niż w klubie obok, do którego chciałem zabrać wczoraj Izę. Oczywiście nawet nie chciała o tym słyszeć, nie wiedziałem, dlaczego. Powoli zaczynałem podejrzewać, że ma poważne uprzedzenia do alkoholu.


***
- Gdzie twoja dziewczyna? - usłyszałem melodyjny, kobiecy głos, którego źródło znajdowało się najprawdopodobniej kilka centymetrów za moimi plecami
Odwróciłem się na wysokim, barowym stołku i stanąłem oko w oko z Marią, tancerką, która jeszcze przed chwilą podniecała zgromadzonych pod sceną mężczyzn.
Wzruszyłem ramionami. Nie miałem ochoty opowiadać nieznajomej szczegółów swojego życia miłosnego. Jednak Maria nie dawała za wygraną. Przysunęła się bardzo blisko mnie, przerzuciła mi rękę przez ramię, a drugą dłonią zaczęła powoli głaskać moje plecy. Spodobało mi się to uczucie. Z Izą nigdy nie bawiliśmy się w ten sposób. Zresztą, komu nie spodobałyby się pieszczoty oferowane przez taką piękność? Zwyczajnym dotykiem rozbudziła.moje, odurzone wlanym w siebie alkoholem szare komórki.
Widząc, jak na mnie działa, przysunęła się na tyle blisko mnie, na ile pozwalał niewygodny stołek.
- Chcesz się napić? - spytałem
Pokiwała głową. Ruchem ręki przywołałam barmana.


***
Chociaż planowałem wypić tylko jeden czy dwa kieliszki, po kilku chwilach straciłem rachubę. Kelner co chwilę przynosił nam nowe drinki, a z każdym kolejnym czułem, że Maria pociąga mnie bardziej. Nie mogłem oderwać oczu od jej idealnej figury i skąpo zasłoniętego ciała.
- Uwielbiam ten kawałek - powiedziała po chwili milczenia - Zatańczymy?
- Dla takiej piękności wszystko - z trudem odpowiedziałem plączącym się językiem
Maria złapała mnie mocno za rękę, żeby nie upaść. Widziałem, że trudno jej utrzymać się na nogach, sam miałem kolana z waty. Kiedy znaleźliśmy się na parkiecie, zarzuciła mi ręce na szyję, a ja objąłem ją w talii. Przysunęła się bardzo blisko. Widziałem każdy najmniejszy szczegół na jej twarzy. Nie czekając na pozwolenie, przyssałem się do jej szyi. Odchyliła głowę, dając mi większe pole do popisu. Co jakiś czas zatrzymywałem się, zostawiając na jej skórze małe malinki.


***
- Nie mogę... przepraszam... - wydyszałem w przerwie między namiętnymi pocałunkami
Maria natychmiast zabrała rękę z guzika przy moich spodniach i spojrzała na mnie zawiedziona.
- Słuchaj, ja mam dziewczynę i naprawdę ją kocham - powiedziałem
Hiszpanka pokiwała głową ze zrozumieniem i zeszła ze mnie, naciągając w pośpiechu zdjętą przed chwilą koronkową bieliznę.
- Wiesz, gdzie mnie znajdziesz - powiedziała, wskazując na plakietce doczepionej do klucza od jej pokoju i złożyła na moich ustach ostatni, gorący pocałunek


***
- Niall, wstajesz w końcu? - usłyszałem głos jak przez mgłę
Mruknąłem w odpowiedzi coś niezrozumiałego. Głowa bolała mnie tak okropnie, że myślałem, że zaraz pęknie na dwie połowy. Przewróciłem się na drugi bok i schowałem twarz w poduszce. Chciałem ponownie zasnąć, ale przeszkadzały mi w tym odgłosy krzątania się po pokoju. Otworzyłam jedno oko i zobaczyłem Izę stojącą przy jakiejś walizce.
- Znajdziesz mnie na lotnisku - powiedziała
Nie miałem siły, żeby pobiec za nią i błagać o to, żeby mnie nie zostawiała. Moje powieki opadły ciężko.


***
Powili zapukałem do opatrzonych numerem 113 drzwi.
- Abrir? (otwarte)* - rozległ się głos po drugiej stronie ściany
Nacisnąłem na klamkę i wszedłem do pokoju. Poznałem to wnętrze, byłem tu już wczoraj. Rozejrzałam się, w poszukiwaniu jego właścicielki. Właśnie wychodziła z łazienki, ubrana jedynie w obcisłe dżinsy i stanik, bardzo podobny do wczorajszego. Na mój widok uśmiechnęła się zalotnie i podeszła bliżej, krokiem, którego z pewnością nauczyła się na scenie.
- Zostawiła mnie - powiedziałem ze spuszczoną głową
Maria pogładziła mnie po policzku.
- Wiedziałam, że wrócisz - wyszeptała mi do ucha, drażniąc delikatnie płatek mojego ucha - Zawsze wracacie
Zmarszczyłem brwi, zdziwiony. Zrozumiałem, o co jej chodziło.
- Robisz to za kasę? - spytałem, chociaż dobrze znałem odpowiedź
Pierwszy raz widziałem, że się zarumieniła.
- Tobie dam za darmo - powiedziała
Złapałem ją za pośladki i rzuciłem na łóżko. Była cudowna.



Ostatnie słowa ledwo przeszły mi przez gardło. Odwróciłem się od szyby i zwróciłem w stronę Liama. Nie potrafiłem odczytać wyrazu jego twarzy, jego mina przypominała coś pośredniego między zdziwieniem a zrozumieniem. Uniosłem pytająco brwi.
- Jak ją znalazłeś i nakłoniłeś, żeby wróciła z tobą? - spytał
- Okazało się, że wyszła tylko na chwilę, jak wróciła, to powiedziałem jej, że byłem na śniadaniu - wyznałem cicho, podchodząc do Liama i siadając na łóżku
- Kiedy mówiłeś, że zrobiłeś coś strasznego, myślałem... - zaczął
- Przecież zrobiłem coś strasznego! - przerwałem mu zirytowany - Jak mogłem zrobić coś takiego? Iza jest niesamowita, wiem, że nie mógłbym bez niej żyć.
- Nie obwiniaj się, myślałeś, że cię zostawiła - Liam próbował mnie pocieszyć, ale nie udawało mi się to
- Co ja mam zrobić? - schowałem twarz w dłonie
- Powinieneś jej powiedzieć - powiedział zdecydowanie
Spojrzałem na niego z niedowierzaniem.
- Nie wybaczy mi tego - mruknąłem - Jestem zwykłym chujem
- Ona naprawdę cię kocha, czemu miałaby nie wybaczyć?
- Tego samego dnia, wieczorem, na weselu powiedziała mi, że mi ufa i wierzy, że jest moją jedyną. Przez chwilę miałam wrażenie, że wie
- Powiedz jej. Nie chcesz jej okłamywać, prawda? - nadal był przy swoim
Ciekawe, czy on przyznałby się swojej dziewczynie do zdrady.
- Dobra, ale pod warunkiem, że nie dowie się tego od ciebie - powiedziałem, podnosząc wzrok na mojego przyjaciela
Pokiwał głową.
- Dzięki za radę - szepnąłem i wyszedłem z jego pokoju, obiecując sobie w duchu, że nigdy nie powiem mojej dziewczynie o tym, co zrobiłem


*Louis twierdzi, że Niall umie mówić po hiszpańsku


*******************************
Przepraszam za taką przerwę w pisaniu, ale nie mogłam
wymyślić, co Iza i Niall mogą jeszcze robić w Polsce.
Ostatecznie postanowiłam sprowadzić ich z powrotem do Londynu,
gdzie mam masę pomysłów na dalszą akcję.

Czy Niall powinien powiedzieć Izie o Marii?

czwartek, 18 lipca 2013

The Versatile Blogger + 2 sprawy

Zostałam nominowana przez bloga http://swap-fanfiction.blogspot.com/. Bardzo dziękuję za nominację ;).



Zasady konkursu
1. Podziękować nominującemu blogerowi u niego na blogu.
2. Pokazać nagrodę The Versatile Blogger u siebie na blogu.
3. Ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie.
4. Nominować 15 blogów, które na to zasługują.

5. Poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów.



Fakty o mnie
1. Zmieniam nastrój co pięć minut
2. Nienawidzę się opalać, ale lubię być opalona
3. Lubię rysować, niektórzy mówią, że nieźle mi to wychodzi, ale ja tak nie uważam
4. Przez naprawdę długi czas nie znosiłam One Direction, teraz ich uwielbiam
5. Nienawidzę, gdy ktoś przy mnie pali
6. Nienawidzę, kiedy ktoś robi coś tylko dlatego, że to w tej chwili modne
7. Nie lubię bezczynnego siedzenia w domu


Blogi, które nominuję
1. http://heartattack-tomlinsonowa.blogspot.com
2. http://blog-o-onedirection-jo.blogspot.com
3. http://my-dream-my-obsesioon.blogspot.com
4. http://youre-me-kryptonite.blogspot.com/
5. http://the-second-face-of-life.blogspot.com/
6. http://one-meeting-another-life.blogspot.com/
7. http://najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com/
8. http://my-stupid-dream1d.blogspot.com/
9. http://its-just-a-scar.blogspot.com/
10. http://polska-imaginy-one-direction.blogspot.com/
11. http://onedirectioon-stories.blogspot.com/
12. [szukam]
13. [szukam]
14. [szukam]
15. [szukam]


2. Przepraszam za tak długą nieobecność, ale wena kompletnie mnie opuściła. Postaram się napisać coś na jutro, ale nic nie obiecuję.

3. Doszłam do wniosku, że tytuł bloga zupełnie nie pasuje (podobnie jak adres, ale nie będę już tak mieszać). Macie jakieś propozycje co do nowego tytułu? Myślałam o Miłość to nie puste słowa, albo coś podobnego. Co o tym myślicie?

środa, 10 lipca 2013

Rozdział 23

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

***Iza***
- Niall, wstaniesz w końcu? - leniwa strona natury mojego chłopaka powoli zaczęła mnie denerwować
Niezrozumiałe mruknięcie musiało wystarczyć mi za odpowiedź. Westchnęłam. Bardzo mi się śpieszyło, a on na pewno mi nie pomagał.
Jednym ruchem ściągnęłam z niego kołdrę.
- Niall! - wrzasnęłam

Dopiero to na niego podziałało. Zerwał się z łóżka i spojrzał się na mnie z uniesionymi brwiami.
- Kochanie, co się stało? - spytał zaskoczony
- Nic się nie stało! - krzyknęłam - Sukienka panny młodej zaginęła, to przecież nic takiego!
- Ciszej, bo cały hotel nas usłyszy - westchnął zmęczony
- Nikt tu nie zna polskiego oprócz mnie i reszty mojej rodziny!
- I co z tego? - powiedział i położył się spowrotem do łóżka
- Jeśli spędzi się całą nic w barze na dole, wlewając w siebie tyle drinków, zazwyczaj rano boli głowa! - wrzasnęłam, wrzucając w pośpiechu kilka swoich rzeczy do torby - Znajdziesz mnie na lotnisku, oczywiście, jeśli ruszysz dupsko z łóżka

Włożyłam telefon do kieszeni i  założyłam torbę na ramię. Rzuciłam ostatnie spojrzenie na Nialla. Znowu zasnął. Ciekawe, czy słyszał, co do niego powiedziałam. Chociaż, musiałam przyznać sama przed sobą, wcale mnie to nie interesowało. Wiedziałam, że nie wstanie z łóżka do południa. Odgarnęłam włosy z czoła i wyszłam z pokoju, udając się w stronę lotniska, gdzie czekał na mnie samolot do Londynu. Umówiłam się tam z Lou, stylistką chłopaków. Rano obiecała mi, że postara się szybko znaleźć coś, czym możnaby zastąpić zagubioną sukienkę panny młodej. Byłam jej za to bardzo wdzięczna. Wiedziałam, że gdyby nie ona, nie wiadomo, czy ślub by się w ogóle odbył.



***Niall***
Powoli podniosłem ciężkie powieki. Słońce już dawno zaglądało przez firanki w oknie, rozświetlając pokój rażącym światłem. Przykryłem głowę poduszką. W głowie huczała mi wczorajsza muzyka, a w gardle nadal czułem smak alkoholu. Iza miała rację, odradzając mi wyjście do baru, ale wyśmiałem ją. Nie wiem, co we mnie wstąpiło. Dobrze wiedziałem, że obrazi się za te słowa, ale i tak je wypowiedziałem. Wydaje mi się, że potrzebowałem tylko trochę rozrywki. Nie jestem typem człowieka, który lubi godzinami nic nie robić, a Iza najchętniej spędziłaby cały dzień w fotelu i z książką w ręku.

Spróbowałem przypomnieć sobie, czy nie zrobiłem wczoraj czegoś niestosownego. Napewno spotkałem kilka dziewczyn, ale jestem pewny, że do niczego między nami nie doszło. Niespodziewanie przed moimi oczami pojawiły się obrazy sprzed kilku godzin, kiedy to Iza próbowała mnie obudzić, a razem z nimi pytanie: gdzie może być teraz moja dziewczyna? Chciałem przeprosić ją za moje wczorajsze zachowanie.

,,Znajdziesz mnie na lotnisku". Czy naprawdę mnie zostawiła? Podniosłem się z materaca i poszedłem sprawdzić, czy jej torba nadal leży pod szafą. Niestety, moje obawy się sprawdziły. Nie było jej. Łzy naszły mi do oczu i zasłoniły pole widzenia.
- Dlaczego? - spytałem sam siebie, chociaż doskonale znałem odpowiedź. Byłem skończonym dupkiem. Drżącymi rękami złapałem za telefon, nawet nie zastanawiając się, dlaczego leży na podłodze i wybrałem numer mojej dziewczyny. Odczekałem kilka sygnałów, ale odezwała się tylko poczta głosowa. Wściekły rzuciłem komórką o podłogę, która oczywiście roztrzaskała się na drobne kawałeczki.


******************
Przepraszam was, ale nic lepszego nie chciało mi wpaść do głowy :'(
Siedzę godzinami nad pustą kartką, ale nic mi nie przychodzi do głowy...

KLIK - pomożecie? Liczą się wyświetlenia moich imaginów.

sobota, 6 lipca 2013

Coś nowego

Zostałam współautorką bloga (klik). Będę tam publikować imaginy (takie krótkie, jednowątkowe opowiadania), które do tej pory lądowały ,,w szufladzie". Zajrzyjcie czasem i zobaczcie, jak mi idzie.

Pomimo tego, że będę miała teraz trochę więcej pracy, jeśli chodzi o pisanie, nie zaniedbam tego bloga, a nawet obiecuję, że postaram się dodawać kolejne rozdziały trochę szybciej, bo ostatnio to zaniedbałam.

I to by było chyba na tyle. xo

piątek, 5 lipca 2013

Rozdział 22

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

***Iza***
Powoli przybliżyłam się do drzwi z jasnego drewna, na których widniał duży numer 378 i zapukałam w nie.
- Otwarte! - usłyszałam prawie od razu głos cioci Kasi
Nacisnęłam na klamkę i weszłam do pokoju. Ten, kto projektował wygląd hotelu bardzo się postarał. Ja i Niall dostaliśmy niebrzydką sypialnię, ale cioci Kasi, jako pannie młodej przysługiwał jeden z lepszych, dwupokojowych apartamentów. Przyszła żona siedziała na stoliku na środku salonu i przeglądała wyjęte z wczorajszej gazety ulotki. Kiedy tylko mnie zobaczyła, odłożyła wszystkie papiery i przybiegł do mnie, żeby mnie uściskać. Czasem zastanawiam się, skąd ona bierze tyle energii na co dzień, bo mi zwykle nie chce się rano nawet ruszyć nogą.
- Wyglądasz ślicznie - powiedziałam, oglądając właśnie zrobiony jej makijaż
- Naprawdę tak uważasz? - zdziwiła się - Jeszcze przed chwilą zastanawiałam się, co ona ze mną najlepszego zrobiła
Zaśmiałam się.
- Pokażesz mi sukienkę? - poprosiłam
Ciocia kiwnęła głową i zaprowadziła mnie przez kolejne drzwi do sypialni. Tu dopiero było ładnie! Podłoga wyłożona była ciemnymi panelami, a bordowe ściany przykrywały co jakiś czas idealnie dobrane obrazy, z których największy znajdował się nad ogromnym łóżkiem. Ciocia zauważyła, że przyglądam się z lekką zazdrością jej miejsca do spania i uniosła kąciki ust.
- Nie jest złe, nada się na noc poślubną - zaśmiała się
- Cała ty - puściłam jej oczko - Niby starsza ode mnie, ale duszą ciągle nastolatka. To jak? Pokażesz mi tą sukienkę?
- A racja - puknęła się palcem w czoło
Podeszła do wielkiej szafy, zajmującej prawie całą ścianę pokoju i zaczęła grzebać w jej głębokim wnętrzu. Korzystając z okazji, sprawdziłam dyskretnie miękkość materaca.
- O cholera! - mruknęła ciocia z szafy
- Co się stało? - podeszłam do niej i spróbowałam wypatrzeć coś przez jej ciało, kiedy obróciła się i spojrzała na mnie przestraszonym wzrokiem
- Gdzie jest sukienka? - szepnęła
Przepchnęłam się do szafy i zaczęłam gorączkowo przeglądać wieszaki, ale natrafiałam tylko na hotelowe pokrowce i szlafrok. Sukienki ani śladu. Odeszłam od garderoby i zaczęłam wypatrywać po całym pokoju miejsca, gdzie suknia mogłaby być schowana, ale niczego takiego nie znalazłam. Znajdowało się tam w końcu niewiele mebli. Ciocia złapała się ręką za głowę, delikatnie ciągnąć się za włosy. Wydawało mi się, że za chwile się rozpłacze. Nie dziwiłam się jej, na jej miejscu też byłoby mi ciężko powstrzymać łzy.
- Nie zostawiłaś go u pana młodego? Albo u cioci Hani? - próbowałam myśleć racjonalnie, ale panna młoda tylko kręciła głową
- Jakby się zastanowić, to nie widziałam walizki, do której była wpakowana, od odprawy na lotnisku
- Czyli została w Łodzi? - teraz to ja się przestraszyłam
- Albo gdzieś poleciała - westchnęła - W czym ja teraz pójdę do ołtarza?
Zastanowiłam się chwilę.
- Zaczekaj sekundę, zaraz wracam - rzuciłam i wybiegłam z pokoju
Biegłam szerokim, hotelowym korytarzem, nie zwracając uwagi, że ludzie patrzą na mnie jak na wariatkę. Dobiegłam do windy i wcisnęłam guzik ,,w dół". Odczekałam chwilę, po czym wsiadłam do windy i zjechałam dwa piętra w dół, do pokoju mojego i Nialla.
Kiedy wróciłam, Horanek nadal spał. Usiadłam obok niego. Wyglądał bardzo słodko, aż żal mi się zrobiło, kiedy pomyślałam, że muszę go obudzić. Powoli schyliłam się nad nim i delikatnie musnęłam jego wargi. Nic to nie dało, przewrócił się tylko na drugi bok. Westchnęłam i podeszłam z drugiej strony łóżka.
- Niall... Niall... - zaśpiewałam
Śpioch nawet nie zareagował. Nie mieliśmy dużo czasu, dlatego postanowiłam użyć wrednego sposobu. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i położyłam zaraz przy uchu Irlandczyka.
- ONE WAY OR ANOTHER... - ryknął Harry z małego głośniczka
Niall dosłownie podskoczył na łóżku i spadł z niego na moje stopy, ciągnąć za sobą moją komórkę, która oczywiście roztrzaskała się na kilka kawałków. Horan ziewnął i przetarł sobie oczy, po czym położył sobie ręce pod głowę i zamknął oczy.
- Nie wierzę, on znowu śpi! - westchnęłam
Podniosłam z pod łóżka jego stare dżinsy i wyciągnęłam z nich komórkę. Na szczęście miał zapisany ten numer, o który mi chodziło.


****************************
Przepraszam, że nie było mnie tak długo, ale net zawsze
działa mi na złość...

Comment, please?