CZYTASZ=KOMENTUJESZ
***Niall***
Po powrocie do mojego pokoju od razu wrzuciłem się na łóżko, nie pozbywając się nawet ubrań. Byłem zbyt zmęczony kotłującym się w głowie myślami, żeby ruszyć się te kilka kroków pod prysznic. Jeszcze godzinę temu byłem przekonany, że potrzebna była mi pomoc. Teraz okazało się, że po wizycie od Liama wyszedłem jeszcze bardziej skołowany niż byłem przedtem.
Powieki zaczynały mi ciążyć coraz bardziej, i chociaż obiecałem sobie poczekać na powrót Dominiki, który oznaczałby, że Iza również dotarła bezpiecznie do domu, już po chwili oddałem się głębokiemu snu.
- Niall... Niall... Niall!
Otworzyłem oczy i gwałtownie podniosłem swoje ciało. Mało brakowało, a spadłbym z łóżka. Moje oczy potrzebowały trochę czasu, żeby przyzwyczaić się do ciemności, ale nawet przy zupełnym braku światła zobaczyłem drobną, ciemną sylwetkę, odznaczającą się wyraźnie na tle jaśniejszego od niej okna.
- Niall, posuń się! - usłyszałem słodki, znajomy głos
- Iza? - zdziwiłem się - Co ty tu robisz? Śpisz dzisiaj u nas?
Postać machnęła ręką i odsuwając sobie kołdrę, weszła do mojego łóżka i wtuliła się w mój tors. Musnęła włosami o mój nos, a do nozdrzy wdarł się poznany dzięki Zaynowi zapach dymu papierosowego.
- Kotku, ty palisz? - powiedziałem półprzytomnie
- Nie palę - odpowiedziała pewnie
Odsunąłem się od niej na tyle, na ile pozwalało wąskie, jednoosobowe łóżko.
- Gdzie ty byłaś? - spytałem, mierząc ją wzrokiem - Która jest godzina?
- Wpół do czwartej
- Gdzie ty byłaś do wpół do czwartej?!
- Znasz ten klub naprzeciwko waszego domu? - powiedziała wymijająco
Otworzyłem szerzej oczy. Była w klubie? Od kiedy pamiętałem, miała negatywny stosunek do alkoholu i imprez, gdzie odgrywał główną rolę.
- Czemu po mnie nie przyszłaś? Z wielką chęcią poszedłbym z tobą! - powiedziałem z wyrzutem
- Ty możesz bawić się beze mnie, to ja mogę bez ciebie - mruknęła - Ale może teraz pobawimy się razem?
Cały czas się uśmiechając, przysunęła się bliżej mnie i położyła się na mnie. Dopiero teraz zauważyłem, że nie ma na sobie stanika. Delikatnie musnąłem palcami jej nagą skórę, na co zadrżała lekko i wpiła się w moje wargi z nieznaną dotąd namiętnością. Zdziwiłem się, ale odwzajemniłem pocałunek. Nawet nie zwróciłem uwagi, że wcale nie było czuć od niej alkoholu, jak to bywa po imprezach. Było mi dużo łatwiej wytłumaczyć sobie jej zachowanie dużą ilością tego świństwa we krwi.
Dzisiaj ona przejęła kontrolę. Opuściła moje usta i wyszukała dłonią moją przykrytą grubym spodniami męskość i ścisnęła ją mocno.
- Słyszałam, że jesteś w tym dobry - szepnęła - Zadziw mnie
Ona już wie - pomyślałem ze strachem. Za bardzo ją znałem, żeby uważać, że naszła ją na mnie ochota. Odsunąłem ją delikatnie od siebie, a z jej ust natychmiast zniknął uśmiech.
Wziąłem głęboki oddech.
- Kotku, skąd wiesz? - zacząłem niepewnie
- Ale co? - znakomicie udawała zdziwienie
- Skąd wiesz o Marii? O tym, co robiłem, kiedy wyjechałaś spotkać się z Lou? - prawie krzyczałem
Teraz to ona odsunęła się ode mnie i zmierzyła mnie wzrokiem.
- Tak? A co wtedy robiłeś? - spytała
A może ona wcale nie udawała i naprawdę nie wiedziała? - przemknęła mi przez głowę przerażająca myśl.
Odwróciłem głowę i wtuliłem ją w poduszkę. Co ja zrobiłem!
- Kim jest Maria?! - krzyczała Iza
Zdawało mi się, że postawiła sobie za cel obudzenie całego domu.
- Odpowiedz!
Podniosłem głowę, a nieuczesane kosmyki włosów opadły mi na czoło. Spojrzałam głęboko w jej oczy, w których pierwszy raz dostrzegłem złość.
- Izuś, ja... ja myślałem, że nie wrócisz... - zacząłem się jąkać - A Maria... Ona mnie wykorzystała i...
- Od kiedy to kobieta wykorzystuje mężczyznę, a nie odwrotnie? - przerwała mi - Wierzyłam ci, ufałam!
Chciałem zbliżyć się do niej, otrzeć łzy z jej policzków, przytulić do siebie, ale odepchnęła mnie. Gdy nie dałem za wygraną i objąłem ją ramionami, zaczęła się wiercić, podniosła rękę i uderzyła mnie z całej siły w twarz. Zabolało, ale mogłem sobie tylko wyobrażać, co ona w tej chwili czuje.
- Nawet nie waż się mnie szukać! - zagroziła, wciągnęła na siebie leżącą obok szafy za dużą na nią, moją szarą bluzę i wybiegła z pokoju trzaskając drzwiami. Jeszcze przez chwilę słychać było jej głośny szloch, gdy zbiegała po schodach.
W głowie słyszałem tylko jeden głos. Głos, który uświadamiał mi, że kolejny raz ją straciłem, tym razem naprawdę.
***********************
Wiem, że krótki i kiepski, ale treściwy.
Zresztą komentarzy też nie było zbyt dużo.
Tym razem warunek:
Niezle,no na serio super!:D
OdpowiedzUsuńSupeeer ^^
OdpowiedzUsuńRozdział fajniutki :) (zresztą jak każdy :*)
OdpowiedzUsuńSzablon jest śliczny *.*
Czekam na nn :)
http://youre-me-kryptonite.blogspot.com/
Cudowny rozdział!! Szkoda, że taki krótki,,,
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwości na rozwój akcji!
Szybko pisz następny!!!
hej :*
OdpowiedzUsuńto znowu ja, piszaca z anonimka, wiec od razu przepraszam, ale do domu laduje za tydzien :*
rozdzial mnie, jakby to powiedziec... rozkojarzyl.
Ciesze sie, ze jednak prawda wyszla na jaw, nawet jesli to w taki sposob. Podziwiam Cie za sam pomysl, bo przyznam sie, ze myslalam, iz Niall powie jej to jakos inaczej i tak normalnie, a nie przez przypadek i to jeszcze w takim momencie :^
Tak wiec, jeszcze raz pisze, ze Cie podziwiam i przepraszam za anonimka i brak polskich znakow
zycze dalszych tak wspanialych natchnien i weny z (znowu xD) deszczowej Anglii ;]
Ann Toran :*
Nie kiepski, oj nie kiepski :)
OdpowiedzUsuńchociaz jest taki jaki jest, to i tak extra :@
tylko mi smutno z powodu Nialla, ale trudno.
Czekam na next'a :*
Marycha :*
P.S. Lofciam Cie za to opowiadanie ^^
Kocham twoje opowiadanie <333
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział ;**