piątek, 5 lipca 2013

Rozdział 22

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

***Iza***
Powoli przybliżyłam się do drzwi z jasnego drewna, na których widniał duży numer 378 i zapukałam w nie.
- Otwarte! - usłyszałam prawie od razu głos cioci Kasi
Nacisnęłam na klamkę i weszłam do pokoju. Ten, kto projektował wygląd hotelu bardzo się postarał. Ja i Niall dostaliśmy niebrzydką sypialnię, ale cioci Kasi, jako pannie młodej przysługiwał jeden z lepszych, dwupokojowych apartamentów. Przyszła żona siedziała na stoliku na środku salonu i przeglądała wyjęte z wczorajszej gazety ulotki. Kiedy tylko mnie zobaczyła, odłożyła wszystkie papiery i przybiegł do mnie, żeby mnie uściskać. Czasem zastanawiam się, skąd ona bierze tyle energii na co dzień, bo mi zwykle nie chce się rano nawet ruszyć nogą.
- Wyglądasz ślicznie - powiedziałam, oglądając właśnie zrobiony jej makijaż
- Naprawdę tak uważasz? - zdziwiła się - Jeszcze przed chwilą zastanawiałam się, co ona ze mną najlepszego zrobiła
Zaśmiałam się.
- Pokażesz mi sukienkę? - poprosiłam
Ciocia kiwnęła głową i zaprowadziła mnie przez kolejne drzwi do sypialni. Tu dopiero było ładnie! Podłoga wyłożona była ciemnymi panelami, a bordowe ściany przykrywały co jakiś czas idealnie dobrane obrazy, z których największy znajdował się nad ogromnym łóżkiem. Ciocia zauważyła, że przyglądam się z lekką zazdrością jej miejsca do spania i uniosła kąciki ust.
- Nie jest złe, nada się na noc poślubną - zaśmiała się
- Cała ty - puściłam jej oczko - Niby starsza ode mnie, ale duszą ciągle nastolatka. To jak? Pokażesz mi tą sukienkę?
- A racja - puknęła się palcem w czoło
Podeszła do wielkiej szafy, zajmującej prawie całą ścianę pokoju i zaczęła grzebać w jej głębokim wnętrzu. Korzystając z okazji, sprawdziłam dyskretnie miękkość materaca.
- O cholera! - mruknęła ciocia z szafy
- Co się stało? - podeszłam do niej i spróbowałam wypatrzeć coś przez jej ciało, kiedy obróciła się i spojrzała na mnie przestraszonym wzrokiem
- Gdzie jest sukienka? - szepnęła
Przepchnęłam się do szafy i zaczęłam gorączkowo przeglądać wieszaki, ale natrafiałam tylko na hotelowe pokrowce i szlafrok. Sukienki ani śladu. Odeszłam od garderoby i zaczęłam wypatrywać po całym pokoju miejsca, gdzie suknia mogłaby być schowana, ale niczego takiego nie znalazłam. Znajdowało się tam w końcu niewiele mebli. Ciocia złapała się ręką za głowę, delikatnie ciągnąć się za włosy. Wydawało mi się, że za chwile się rozpłacze. Nie dziwiłam się jej, na jej miejscu też byłoby mi ciężko powstrzymać łzy.
- Nie zostawiłaś go u pana młodego? Albo u cioci Hani? - próbowałam myśleć racjonalnie, ale panna młoda tylko kręciła głową
- Jakby się zastanowić, to nie widziałam walizki, do której była wpakowana, od odprawy na lotnisku
- Czyli została w Łodzi? - teraz to ja się przestraszyłam
- Albo gdzieś poleciała - westchnęła - W czym ja teraz pójdę do ołtarza?
Zastanowiłam się chwilę.
- Zaczekaj sekundę, zaraz wracam - rzuciłam i wybiegłam z pokoju
Biegłam szerokim, hotelowym korytarzem, nie zwracając uwagi, że ludzie patrzą na mnie jak na wariatkę. Dobiegłam do windy i wcisnęłam guzik ,,w dół". Odczekałam chwilę, po czym wsiadłam do windy i zjechałam dwa piętra w dół, do pokoju mojego i Nialla.
Kiedy wróciłam, Horanek nadal spał. Usiadłam obok niego. Wyglądał bardzo słodko, aż żal mi się zrobiło, kiedy pomyślałam, że muszę go obudzić. Powoli schyliłam się nad nim i delikatnie musnęłam jego wargi. Nic to nie dało, przewrócił się tylko na drugi bok. Westchnęłam i podeszłam z drugiej strony łóżka.
- Niall... Niall... - zaśpiewałam
Śpioch nawet nie zareagował. Nie mieliśmy dużo czasu, dlatego postanowiłam użyć wrednego sposobu. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i położyłam zaraz przy uchu Irlandczyka.
- ONE WAY OR ANOTHER... - ryknął Harry z małego głośniczka
Niall dosłownie podskoczył na łóżku i spadł z niego na moje stopy, ciągnąć za sobą moją komórkę, która oczywiście roztrzaskała się na kilka kawałków. Horan ziewnął i przetarł sobie oczy, po czym położył sobie ręce pod głowę i zamknął oczy.
- Nie wierzę, on znowu śpi! - westchnęłam
Podniosłam z pod łóżka jego stare dżinsy i wyciągnęłam z nich komórkę. Na szczęście miał zapisany ten numer, o który mi chodziło.


****************************
Przepraszam, że nie było mnie tak długo, ale net zawsze
działa mi na złość...

Comment, please?

4 komentarze:

  1. Fajneee ! :D
    Może jakaś podpowiedź do pisania dla mnie ?
    Bo też mam, ale żadnych komów..;/

    OdpowiedzUsuń
  2. moje wrażenie po tym rozdziale? : dlavzego taki krótki?? :*

    OdpowiedzUsuń
  3. No po prostu Cię kocham za te rozdziały :*
    życzę miłych wakacji i przepraszam z góry, że nie będę komentować do sierpnia, ale mnie nie będzie w domu tylko będę u babci, a ona nawet nie wie, że jest coś takiego jak "internet" :p
    Maryśka :8

    OdpowiedzUsuń

1 komentarz=1 motywujący kop w tyłek