piątek, 31 maja 2013

Rozdział 12

- Kto jedzie ze mną po Dominikę? - spytałam opierając się o blat kuchenny
Powoli zaczynałam czuć się tu jak u siebie w domu. Bywały dni, kiedy wracałam do swojego mieszkania tylko na noc. Tylko ten jeden raz odważyłam się spać u chłopaków. Polubiłam przebywanie z nimi, a oni chyba polubili mnie. Oczywiście oprócz Zayna. Chociaż nie krzyczał na mnie, nie powiedział ani jednego miłego słowa. W ogóle się do mnie nie odzywał, nie wiem czemu, nie zrobiłam mu przecież nic złego. Wytykał mi tylko tego jednego skręta. Nie uważał, że moja przeszłość to moja sprawa, wydawało mu się, że może się do niej mieszać.
- Kto jedzie ze mną po Dominikę? - powtórzyłam pytanie
Malik wziął śniadanie w rękę i ulotnił się z pomieszczenia.
- Gdzie? Do Polski? - zdziwił się Louis
- Obudziłeś się już, czy jeszcze śpisz? - pomachałam mu ręką przed oczami - Na lotnisko!
- Kochanie, zapomniałaś, że dzisiaj wtorek? - odezwał się Niall znad jajecznicy - We wtorki nagrywamy materiał na płytę
- Przepraszamy - powiedzieli chórem
- Zamówię taksówkę - mruknęłam
Westchnęłam i wyszłam z pomieszczenia. Chciałam udać się do pokoju Nialla, gdzie zostawiłam telefon. Dużo wygodniej byłoby, gdyby ktoś mnie zawiózł, ale chyba za dużo wymagałam. Mieli swoją pracę, śpiewanie i uśmiechanie się do kamery, tak samo jak ja opiekowałam się Lucy. Schowałam sobie gazety, w których dziennikarze dziwili się, jak dziewczyna sławnego piosenkarza może być niańką. Swoją drogą, ciekawe skąd się dowiedzieli, czym się zajmuję.
- Ja z tobą pojadę - wyrwał mnie z zamyślenia męski głos
Odwróciłam się w stronę, skąd dochodził.
- Zayn? - zdziwiłam się - To ty się do mnie odzywasz?
- Chyba widzisz - nie porzucił swojego starego tonu
- A nie nagrywasz płyty? - odburknęłam
W odpowiedzi tylko wzruszył ramionami.
- Za 5 minut w twoim aucie - zadecywowałam i pobiegłam na górę po torebkę
Wpakowałam kilka najpotrzebniejszych rzeczy i udałam się do garażu. Malik czekał już na mnie w samochodzie z kamienną twarzą. Zawachałam się, zanim wsiadłam z nim do jednego samochodu, ale w końcu usiadłam na siedzeniu obok chłopaka.
Droga upłynęłaby w ciszy, gdyby Zayn w pewnym momencie nie włożył płyty do samochodowego odtwarzacza. Okazało się, że słucha mniej więcej tych samych wykonawców co ja, ale nie powiedziałam mu tego. Dziwnie się czułam, wiedząc, że łączy nas miłość do jednego gatunku muzyki. Może w innych okolicznościach bym się cieszyła, że znalazłam w końcu kogoś z podobnymi gustami, ale nie teraz, kiedy tą osobą jest Zayn.
- Co się tak uśmiechasz? - odezwał się w końcu
- Mam sentyment do tej piosenki - ucięłam i bardzo zainteresowałam się boczną szybą
- Guns n Roses ,,November Rain"? - po co kontynuował temat, skoro chciałam go już skończyć? - Ja też
Nie odpowiedziałam. Przed oczami stanął mi Niall, śpiewający ponad dwa lata temu tą piosenkę pod moim oknem. Kolejny raz, jak prawie każdej nocy usłyszałam jego głos. Nie chciałam już więcej rozmawiać z Zaynem, ale on cały czas dziwnie mi się przyglądał. Kiedy spytałam, o co mu chodzi tym razem, tylko wzruszył ramionami.
Po paru minutach byliśmy na miejscu. Malik zaparkował samochód. Już otwierał drzwi i chciał pójść ze mną, ale kazałam mu zostać. Zdziwił się, ale posłuchał.
Idąc, zastanawiałam się, czy czegoś nie knuje. Nie dokońca wiedziałam, co oznacza ten łobuzerski uśmieszek, ale wiedziałam, że po nim można spodziewać się prawie wszystkiego. Ciekawe, czy w stosunku do Dominiki też taki będzie. Jeśli tak, to bardzo jej współczuję.
Z daleka zobaczyłam moją przyjaciółkę. Pomachałam do niej. Kiedy tylko mnie zauważyła, podbiegła do mnie. Upuściła walizki na podłogę i mocno mnie uścisnęła. Nie widziałam jej tylko niecały miesiąc, ale tak się stęskniłam, jakby były to dwa lata.
- Nie mogę uwierzyć, że jestem w Londynie! - cieszyła się
Wzięłam połowę jej bagaży i zaprowadziłam do samochodu Zayna. Stał do nas tyłem, więc chłopak nie mógł nas zobaczyć, tym bardziej, że bawił się telefonem. Lekko podskoczył, kiedy otworzyłam drzwi. Usiadłam znowu koło Malika, a Dominika zajęła miejsce na tylnym siedzeniu.
- Hej, pięknisiu, jedziemy - upomniałam chłopaka
Posłusznie włączył samochód i ruszył z miejsca z piskiem opon. Wywróciłam oczami. Myśli, że takie szczeniackie popisy zadziałają na Dominikę? Obejrzałam się do tyłu, chcąc sprawdzić jej reakcję. Zacisnęła palce na siedzeniu. Tak samo jak ja nie znosiła szybkiej jazdy.
Wyjechaliśmy na ulicę. Tutaj chłopak nieco zwolnił, ale według mnie i tak przekraczaliśmy dozwoloną prędkość conajmniej o 50 km/h. W duchu obiecywałam sobie, że już nigdy więcej nie wsiądę do samochodu, kiedy on będzie prowadzić, nawet, gdybym miała iść na piechotę.
Zayn odwrócił resztkę swojej uwagi od drogi, obrócił się i spojrzał na Dominikę.
- Cześć, śliczna - mrugnął do niej, czy mi się wydawało? - Jak tam?
Dziewczyna również spojrzała się na niego, a na jej twarzy pojawiło się zdziwienie zmieszane z niedowierzaniem.
- Zayn Malik?! - wrzasnęła na cały samochód
Zaskoczyło to chłopaka, najwyraźniej spodziewał się inne reakcji. Wykonał gwałtowny ruch rękami, zachaczając o kierownicę, która przekręciła się niebezpiecznie. Chyba tylko ja zauważyłam, że wjechaliśmy na pas dla jadących w przeciwnym kierunku. Widząc jadące w naszą stronę samochody, szybko przemieściłam na kolana Zayna i złapałam obiema rękami z kierownicę. Teraz to ja miałam odpowiedzialność za auto i nas trzech, chociaż nigdy w życiu nie siedziałam za kółkiem. Szarpnęłam pojazdem w bok, kierując nas na podocze. Wyszukałam nogę Zayna i nadepnęłam na nią z całej siły. Udało się, wcisnęłam znajdujący się pod nią pedał i samochód zachamował.
Spojrzałam na resztę pasażerów. Zayn patrzył na mnie przerażonym wzrokiem, a Dominika chowała twarz w dłoniach.
- MALIK! - wydarłam się - Mogliśmy spowodować wypadek, mogliśmy przez ciebie zginąć! - po policzkach pociekły mi ciepłe łzy - Chciałeś zrobić na niej dobre wrażenie? Udało ci się, napewno nie zapomni tego do końca życia! I ja napewno też!
Zeszłam z jego kolan i wróciłam na swoje miejsce. Założyłam nadal trzęsące się ręce i odwróciłam głowę w stronę szyby. Zayn odczekał chwilę i ruszył w dalszą drogę, tym razem już ostrożniej.

***Zayn***
Było po ósmej wieczorem, chłopaki powinni już wrócić. Czemu jeszcze ich nie było? Dostanie mi się za to, że nie było mnie dziś w studiu.
Iza właśnie wyszła. Przez resztę dnia siedziała u tej ślicznotki w pokoju. Dlatego jeszcze jej nie odwiedziłem. Powinienem ją przeprosić za to, co się stało w drodze do domu. Pierwszy raz przyznam Izie rację: to była tylko moja wina. Mogłem zabić siebie, ją, Dominikę. Co ja sobie myślałem?
Stanąłem przed drzwiami do pokoju zajmowanego teraz przez Polkę. Zawachałem się chwilę, ale zastukałem kilka razy. Usłyszałem jakieś niezrozumiałe słowa, pewnie z przyzwyczajenia odpowiedziała po Polsku, ale zaraz poprawiła się.
- Otwarte - powiedziała
Wszedłem do środka. Właśnie rozpakowywała walizkę z ubraniami. Nie wiedziałem, jak zacząć przeprosiny.
- Przepraszam za to, co stało się... - zacząłem
- Nie przepraszaj - przerwała mi - To wszystko przeze mnie. Po prostu jestem twoją wielką fanką, największą Directionerką. Wiem wszystko o tobie i zespole, kocham was!
Zauważyłem u niej ten charaktetystyczny błysk w oku. Postanowiłem wykorzystać okazję, póki istniała. Podszedłem do niej bardzo blisko, dotykaliśmy się prawie całymi ciałami. Nie odsunęła się, było zupełnie tak, jak myślałem. Jedną ręką pogładziłem jej policzek, drugą złapałem za udo. Spłonęła rumieńcem, ale spojrzała się w moje oczy. Wiedziałem już, że nie jest nieśmiała. Na jej twarzy malował się uśmiech.
- Kocham cię, Zaynie Maliku - powiedziała - Mam dziesiątki twoich plakatów w moim pokoju, wszystkie wycinki z gazet, płyty i...
Nie pozwoliłem jej dokończyć. Bez wachania zatopiłem się w jej ustach, a ona odwzajemniła pocałunek.

czwartek, 30 maja 2013

Rozdział 11

***Iza***
Co ja robię? Przecież wiem, że będę tego żałować, a i tak wydaje się, jakby mnie to nie obchodziło. Zastanówmy się nad obecną chwilą: leżę w Jego ubraniach, z głową na Jego kolanach. Na brzuchu mam loczki Harrego, a Louis przytula moją prawą łydkę. Wolę nie wiedzieć, dlaczego mam mokrą skarpetkę. Nie, nie było żadnej imprezy, po prostu oglądaliśmy filmy do późna i wszyscy zasnęliśmy przy ostatnim horrorze. Chłopcy przejęli telewizor, kiedy tylko skończyło się ,,Trzy metry nad niebem".
Rozejrzałam się po pokoju. Wszyscy jeszcze spali, choć przez okno przebijało się światło słoneczne. Jak mogłam spędzić w tym domu całą noc?
Przedwczoraj spotkałam Nialla po raz pierwszy od dwóch lat, a nasza znajomość zaszła już tak daleko. Jak to się stało? Gdzie się podział mur wokół mojego serca? Teraz już wszystko skończone, bo zbliżyłam się do chłopaka za bardzo. Będzie tak jak zawsze: rozstanie, złamane serce, ból. Pewnie zostawi mnie, kiedy dowie się o mojej przeszłości. Zayn mu powie, nie muszę się o to martwić. Przez cały wczorajszy dzień dziwnie się na mnie patrzył i nie odezwał się do mnie ani słowem. Tylko szuka okazji, żeby mnie wydać. Spojrzałam się na niego. Leżał głową na tyłku Liama. Wyglądał tak słodko, zupełnie nie jak chłopak, który wczoraj wrzeszczał na mnie. W takich momentach jak wtedy, żałowałam całej tej ,,przygody" z Danielem. Każdy narkoman potwierdzi, że z tym nie da się tak łatwo zerwać. Sama do tej pory miałam schowane w mieszkaniu trochę białego proszku, choć wiedziałam, że go nie zażyję. Traktowałam to jako przestrogę, bardzo niebezpieczną pamiątkę, której cień będzie za mną chodził już zawsze.

***Dominika***
Spojrzałam na zegarek. W Londynie była dziewiąta, czyli mogłam spokojnie do niej dzwonić. Zawachałam się chwilę, ale w końcu sięgnęłam po telefon i wybrałam numer mojej starej przyjaciółki.
- Halo? - odezwała się dziewczyna w słuchawce
- Iza? To ty?
- Tak, kochana! Co tam u ciebie? - spytała
Bardzo ciężko byłą ją zrozumieć. W tle słychać było wielki bałagan. Jacyś ludzie wrzeszczeli po angielsku ,,czemu leżysz na moim tyłku?" albo ,,zabieraj tą skarpetę z mojej twarzy!" inni wydawali odgłosy podobne do kaczki. Wydawało mi się, że gdzieś już słyszałam te głosy, ale nie mogłam sobie przypomnieć, gdzie.
- Co to za hałasy? - spytałam
- To tylko moi nierozgarnięci koledzy - wytłumaczyła
- Wydają się mili...
- Obiecuję, że nie wytrzymałabyś z nimi godziny - zaśmiała się - Pierwsze co zrobili, jak mnie zobaczyli, to wrzucenie mnie do basenu! - poskarżyła się
- Oni nie słyszą, że ich obgadujemy?
- Mówią tylko po angielsku, takie z nich nieuki - wyjaśniła
- Jeśli mowa o angielskim, to postanowiłam się troszkę podszkolić. Sama wiesz, jaki koszmarny był mój poziom w szkole. Jak przyjechali One Direction, musiałaś robić mi za tłumacza! I właśnie dlatego dzwonię. Znalazłam świetny kurs w Londynie, ale jest jeden warunek. Muszę mieszkać w jakiejś rodzinie, która ani trochę nie umie mówić po polsku. Nie znasz kogoś z wolnym łóżkiem? - spytałam
- Spytam się znajomych i oddzwonię do ciebie, ok?
- Z góry dziękuję, na razie! - powiedziałam i rozłączyłam się

***Iza***
Kolejny telefon bez rezultatu. Siedziałam na stołku w kuchni i właśnie odłożyłam słuchawkę.
- Co jest? - zapytał Niall, widząc moją smutną minę
Westchnęłam.
- Kelly ma małe dziecko, a Sam jeszcze mniejsze mieszkanie, niż ja. Obydwie odmówiły, a nie znam nikogo więcej - wyżaliłam się
Wstałam a on złapał mnie za rękę i zaprowadził do siedzących na kanapie chłopaków. Uśmiechnął się i mrugnął do mnie. Trochę bałam się, co mu chodzi po głowie.
- Jest sprawa - zaczął powoli - Nie mielibyście nic przeciwko nowej lokatorce?
Na twarzach wszystkich, oprócz Zayna pojawiły się uśmiechy. Harry, Louis i Liam podbiegli do mnie, zaczęli mnie ściskać i przekrzykiwać jeden drugiego.
- Rozumiem, że będziesz spać w jednym pokoju z Niallem? - pytali
Na początku stałam jak wryta, dopiero później zrozumiałam, o co im chodziło. Spojrzałam na Nialla i zaśmiałam się.
- Wy zboczeńcy! Nie chodzi o mnie, tylko o moją koleżankę! - wypaliłam
Wszyscy zaczęli się śmiać z własnej naiwności. Oczywiście było im wszystko jedno, czy dołączę do nich ja, czy inna dziewczyna. Liczyło się tylko, żeby nie była zbyt poważna. Zgadzałam sięz nimi w stu procentach. Nikt spokojny nie wytrzymałby w tym domu wariatów. Sama miałam chwilami z tym kłopoty.
- A ja chciałbym najpierw zobaczyć jej zdjęcie - pierwszy raz w tej rozmowie zabrał głos Zayn
Wszyscy spojrzeli na chłopaka, jakby dopiero zorientowali się, że przebywa w tym pokoju. Sam Malik zdawał się być znudzony i obecny tylko ciałem, duchem znajdował się w swoim świecie. Zdziwiła mnie jego prośba, ale postanowiłam ją spełnić. Ruchem ręki zachęciłam go do pójścia ze mną na górę. Reszta zespołu nie była zainteresowana wyglądem dziewczyny, więc została na dole.
Trochę bałam się przebywania sam na sam z Malikiem, szczególnie po wczorajszych wydarzeniach. Przez całą drogę do pokoju starałam się nie patrzeć mu w oczy, co nie okazało się trudne, bo on też unikał mojego spojrzenia. Bez pytania skierowałam się do jego pokoju i usiadłam w głębokim, czarnym fotelu. Chłopak stanął przy oknie.
- O co chodzi tym razem? - odezwałam się po chwili milczenia
- Chcę zobaczyć jej zdjęcie - powiedział staniwczo
- Tylko tyle? - zdziwiłam się
Spodziewałam się kolejnej awantury, ale nic takiego nie nastąpiło.
- Tak. Chcę zobaczyć jej zdjęcie - powtórzył
- Dobrze - wzruszyłam ramionami - Masz jakiegoś laptopa?
- Po co ci? - odburknął
- Wejdę na twittera i pokażę ci - prawie krzyczałam
Zayn odsunął się od okna i potrzedł do wysokiej komody. Otworzył jedną z szuflad, pogrzebał chwilę i wyciągnął długopis i małą karteczkę papieru. Podał mi obydwa przedmioty. Spojrzałam na nie, leżące na moich kolanach i lekko się uśmiechnęłam.
- Jak tu się włącza internet? - spytałam, wiedząc, że go zdenerwuję
- Mam lepszy pomysł - odpowiedział - Napiszesz mi jej nazwisko na kartce a ja sam to sprawdzę. Bez ciebie!
Szybko wyskrobałam na kartce imię i nazwisko Dominiki, najbrzydszym charakterem pisma, na jaki tylko było mnie stać. Zgniotłam papierek w dłoniach, rzuciłam na podłogę i podeptane kopnęłam w stronę chłopaka.
- I tak jesteś przegłosowany - powiedziałam na tyle cicho, żeby usłyszał. Odwróciłam się i wyszłam zpokoju trzaskając drzwiami.

***Zayn***
Z obrzydzeniem podniosłem brudną kartkę z zapisaną tożsamością naszej przyszłej koleżanki. Kolejne dziwne imię, Dominika. Czy w Polsce nie mają normalnych imion?
Wyjąłem spod łóżka czarnego laptopa, włączyłem go i zalogowałem się na twittera. Zignorowałem ponad setkę wiadomości od fanek. Wystukałem na klawiaturze imię i nazwisko przyjaciółki Izy. Przekierowało mnie do profilu dziewczyny. Kliknąłem na pierwsze z brzegu zdjęcie.
- Niezła jest - mruknąłem do siebie

wtorek, 28 maja 2013

Rozdział 10

Ankieta >>>>>>>>>>>>>>>
każdy głos jest ważny

***Iza***
Nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam. Sprawdziłam wzrokiem reakcje innych. Wyglądali na tak samo zdziwionych jak ja. Wszyscy oprócz Liama. Ten lekko się uśmiechał. Zastanawiałam się, co odpowiedzieć.
-Czyli, że teraz mogę nazywać cię moim chłopakiem? - wypaliłam
Odpowiedź, której oczekiwałam była banalnie prosta. Chłopcy też to zauważyli, bo wszyscy na raz wybuchnęli śmiechem. Otoczyli mnie i Nialla i zaczęli tańczyć wokół nas śpiewając ,,Iza, kocham cię!" albo ,,Niall, kocham cię!" na melodię, którą znali tylko oni. Teraz i ja się zaśmiałam, trudno było przy nich zachować powagę. Ani się obejrzałam, a już jeden z nich zakrywał mi oczy, a drugi przerzucił przez ramię i gdzieś niósł, wydając z siebie dźwięki podobne bardziej do krowy niż konia.
- Ej, chłopcy! - krzyknęłam chcąc ich zagłuszyć
- Tak? - odpowiedzieli chórem
- Nie zapomnieliście o czymś? - spytałam
- Nie!
- A może poinformować mnie, gdzie idziemy?
- Trudno, teraz już za późno - powiedział ten, co mnie niósł. Teraz przynajmniej wiedziałam już, że to Louis
Ktoś cały czas zakrywał moje oczy, więc nie wiedziałam, gdzie wiedziałam, gdzie jestem, ale czułam świeże powietrze. W końcu wszyscy przystanęli, a Tomlinson sprawnie przełożył mnie ze swoich pleców na ręce. Chociaż mogłam już patrzeć nie zrobiłam tego. Poczułam, że spadam. Otworzyłam oczy dopiero, kiedy poczułam, że jestem mokra.
- Idioci! - krzyknęłam - Wrzuciliście mnie do basenu!
Zaczęłam chlapać ich po nogach, a Louisa złapałam za nogawkę, chcąc wciągnąć go do mnie.
- Ona zmarznie! Jest zimno! - powiedział Niall i skoczył za mną do wody
Mój chłopak wziął mnie na ramiona i pomógł wyjść na suchy ląd. Postawił mnie na trawie i podszedł do Tomlinsona. Popchnął go i tym razem to on wylądował w basenie.
- Tu jest faktycznie zimno! - krzyknął, chlapiąc Nialla
Horan wrócił do mnie i podał mi rękę.
- Może pójdziemy się przebrać? - zaproponował
Potrząsnęłam głową. Chłopak poprowadził mnie z powrotem do domu, a potem schodami na górę. Jego pokój znajdował się na końcu ogromnego korytarza. Był pomalowany na fioletowo, panował w nim lekkie bałagan, a na ścianie wisiał plakat Justina Biebera.
- Słuchasz Biebera? - spytałam pokazując na podobiznę gwiazdora
- Wiem, że to dziwne jak na chłopaka, ale tak - przyznał
Nie kontynuował tematu, podszedł do szafy i zaczął w niej grzebać w poszukiwaniu ubrań dla mnie. Po chwili wyciągnął dresy i zieloną koszulkę i rzucił w moją stronę.
- To chyba najmniejsze, jakie mam - powiedział
Wziął też coś dla siebie i wyszedł z pokoju, żebym nie wstydziła się rozebrać. W drodze powrotnej do salonu wstąpiłam jeszcze do łazienki i wzięłam jakiś ręcznik do owinięcia przemoczonych włosów. Musiałam narobił trochę hałasu, bo chłopcy usłyszeli, że wyszłam z pokoju Nialla.
- Wszystko OK? - spytał Liam
- Pewnie zabłądziła. Pójdę pomóc jej znaleźć drogę - zaproponował Zayn i wbiegł do mnie po schodach
Miałam powiedzieć, że nie potrzebuję pomocy, ale chłopak przystawił mi palec do ust nakazując ciszę. Zrobiłam zdziwioną minę.
- Chodź - szepnął i pociągnął mnie za ramię
Posadził mnie na łóżku w pokoju, który był chyba jego sypialnią. Sam usiadł w pewnej odległości ode mnie. Patrzyłam na niego, czekając, aż wyjaśni mi swoje zachowanie, ale on się nie odzywał. Złożył ręce jak do modlitwy i oparł na nich głowę. Wyglądał, jakby rozmawiał z Bogiem, ale wiedziałam, że tak nie jest. Chrząknęłam znacząco, ale nie poruszył się. Wstałam z miejsca.
- Jeśli nie masz mi nic do powiedzenia, to wracam do reszty - powiedziałam
Złapał mnie za ramię, zmuszając, żebym ponownie usiadła.
- Pamiętam cię - zaczął - Byłaś na spotkaniu w szkole w Polsce, nie pamiętam nazwy miejscowości, ale chyba nie była zbyt duża, prawda? Czekałem na fanki w klasie, ty weszłaś z kilkoma koleżankami. W pewnym momencie wyszłaś - spojrzał się na mnie z wyższością - Wiem, dlaczego.
- Dostałam smsa, że ciocia pojechała do szpitala - skłamałam - Chorowała już bardzo długo, ale dopiero wtedy...
- Kłamiesz! - przerwał mi mniej miłym tonem - Jak mogłaś zrobić takie coś? To jest... To jest obrzydliwe! - popatrzył na mnie jak na rozdepniętego komara
- Ciszej! Oni są na dole! - upomniałam go
- Miałaś odwagę zapalić to świństwo wtedy, to teraz miej odwagę się przyznać przed WSZYSTKIMI!
- Błagam, nie mów mu! Rzuciłam to! - zaczęłam płakać - Co mam zrobić?
Chłopak odwrócił się do mnie plecami i podszedł do okna.
- Zastanowię się - powiedział do szyby
Odwrócił się i przywołał mnie do siebie. Posłusznie przyszłam, a on delikatnie otarł mi łzy z policzków.
- Chodźmy już - powiedział prawie szeptem - Za długo nas nie ma
Po drodze wstąpiliśmy jeszcze do łazienki, gdzie jednym ruchem ręki strącił z półki kolorowy flakonik. Chciałam coś powiedzieć, ale wyprowadził mnie z pomieszczenia. Zeszliśmy po schodach do salonu.
- Co to za krzyki? - spytał Niall
- Stłukła ulubione perfumy Lou - odpowiedział Zayn - Może za bardzo się zezłościłem, przepraszam, w końcu to tylko perfumy - pocałował mnie w rękę i posadził na kanapie obok mojego chłopaka.
- Coś ty zrobiła, kobieto? - mruknął Tomlinson, myśląc, że nikt nie usłyszy
Niall uśmiechnął się do mnie.
- Zobacz, co wziąłem z twojego domu - powiedział
Sięgnął po pilota od DVD i wcisnął PLAY. Na ekranie pojawił się napis ,,Trzy metry nad niebem".
- Obejrzymy razem? - zaproponował
Potrząsnęłam głową na znak potwierdzenia. Objął mnie ranieniem, a ja przytuliłam się do niego. Na jego
klatce piersiowej, tam, gdzie znajdowała się moja głowa, a nie sięgał jego wzrok, łzy popłynęły mi po policzkach.




******************************************
Uff, w końcu jest coś normalnej długości.

PRZEPRASZAM WSZYSTKIE FANKI ZAYNA!
W następnych rozdziałach planuję troszkę naprawić jego relacje
z Izą.

Komentujcie, to mnie motywuje.

Nexta przewiduję na jutro, ew. pojutrze.

poniedziałek, 27 maja 2013

Rozdział 9

***Iza***
Obudził mnie dźwięk przychodzącego sms-a. Przeciągnęłam się i przymkniętymi oczami spojrzałam na zegarek. Było coś około wpół do ósmej. Kto mógłby mnie niepokoić o tej porze? Nawet ciocie, ranne ptaszki, dzwoniły później. Niechętnie wyszłam z ciepłego łóżka i zaczęłam szukać telefonu. Znalazłam go w spodniach, które miałam wczoraj na sobie.


- Skąd on ma mój numer? - mruknęłam do siebie - Nie podawałam mu przecież


Nie czekałam na odpowiedź. Wzięłam jakieś stare dresy i pierwszą z brzegu koszulkę i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, spięłam włosy w niedbałego koka i pociągnęłam rzęsy mascarą, chociaż nie zamierzałam nigdzie wychodzić. Planowałam cały dzień spędzić w domu, bo Kelly dała mi dziś wolne. Chciałam obejrzeć jakiś film, poleniuchować na kanapie i przemyśleć wczorajsze wydarzenia. Niall... Śniłam mu się. Jakie to słodkie. Szkoda, że w moim śnie pojawiły się tylko zombie atakujące moją kanapę. Marzeniem byłoby widzieć te niebieskie oczy nawet w nocy. Bałam się tego przyznać sama przed sobą, ale między nami chyba zaczynało się rodzić coś poważniejszego.
Zaczęłam przeszukiwać szafkę w poszukiwaniu fajnego filmu, ale żaden mi nie pasował. Nie lubiłam horrorów, a na komedię nie miałam ochoty. Może coś romantycznego? Tak, ,,Trzy metry nad niebem" to coś, czego szukałam. Włożyłam płytę do odtwarzacza i położyłam się na kanapie, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Wcisnęłam na pilocie STOP i poszłam otworzyć.
- Przepraszam za spóźnienie, korki były - przywitał się gość i pocałował mnie w policzek
- Niall? Nie żebym cię wyganiała, ale co tu robisz tak wcześnie? - spytałam
- Nie przeczytałaś sms-a? - zdziwił się - Pisałem, że już po ciebie jadę.
Wyciągnęłam telefon z kieszeni. Faktycznie, czekała na mnie wiadomość od blondyna.


- Ups - powiedziałam
- Nie szkodzi - uśmiechnął się - Fajna bluzka!

Spojrzałam w dół i dopiero teraz zdałam sobie sprawę,  w co jestem ubrana. Miałam na sobie, oprócz brudnych spodni, koszulkę One Direction! Skąd się wzięła w mojej szafie?! Zrobiłam się czerwona.
- Ale ja nie miałam takiej koszulki, Sam musiała ją u mnie zostawić - wymamrotałam nie patrząc chłopakowi w oczy - Poczekaj minutkę, założę coś normalnego
- To One Direction nie jest normalne? - droczył się ze mną Horan
- Hmmm... Nie. Najgorszy jest ten Irlandczyk, strasznie pewny siebie - pokazałam mu język
Zostawiłam chłopaka w przedpokoju i pobiegłam na górę. Tym razem rzuciłam okiem na to, co wkładam. Mój wybór padł na niebieskie rurki, koszulkę z nadrukiem i czerwoną bluzę bejsbolówkę. Rozpuściłam kok i szybko zaplotłam dwa warkoczyki. Założyłam conversy pod kolor bluzy i wróciłam do Nialla. Siedział na kanapie, wpatrując się w ciemny telewizor. Chwileczkę... czy on czasami nie był włączony? Dobra, nieważne. Podeszłam do niego i chwyciłam za rękę.
- To co, idziemy? - spytałam

Pięć minut później samochód stanął przed piękną willą.
- Tu mieszkasz? - spytałam
Jaka ja byłam głupia, przecież jeszcze wczoraj pukałam do tych drzwi!
- Tak, z resztą chłopaków. Pomyśleliśmy, że weselej będzie, jeśli kupimy wspólny dom - wysiadł z samochodu i otworzył mi drzwi - I mieliśmy rację - dodał po chwili
Chyba się nie mylił. Już przed drzwiami słychać było, że ktoś jest w środku. Odgłos tłuczonego talerza, wrzask ,,Lou, coś ty narobił" i wiele innych niezidentyfikowanych dźwięków.
- Tylko, muszę cię ostrzec, oni są troszkę... niezrównoważeni... - powiedział Niall
Weszliśmy do środka. Od razu zobaczyłam, co to znaczy ,,niezrównoważeni". Pomijając wielki bałagan, w po pokoju toczyli się walczący faceci.
- Heeeeej! - krzyknął blondyn i klasnął w dłonie
Wszyscy zastygli w swoich pozycjach i odwrócili głowy w naszym kierunku. Poczułam ich spojrzenia na sobie.
- Chciałbym was kogoś przedstawić. To jest... - spojrzał na mnie i uśmiechnął się - To jest Iza, moja dziewczyna



*******************************************
I jak?

Przepraszam, że tak krótko, ale: REMONT.
Nic gorszego nie może się człowiekowi przytrafić... ;(

niedziela, 26 maja 2013

Bla bla...

1. Dziękuję Ann Wią za poinformowanie mnie, że anonimki nie mogą dodawać komentarzy. Moja inteligencja nie zna granic więc do tej pory tego nie wiedziałam. Przy okazji odkryłam, jak wyłączyć weryfikację obrazkową (wiem, ciemna jestem).


2. Rozdział niestety będzie dopiero jutro, nie miałam kompletnie czasu. Przez weekend (2 dni) zaliczyłam 3 festyny...

3. Już niedługo pojawi się nowa bohaterka, zdradzę tylko jej imię, jak ktoś czyta od początku i ma dobrą pamięć to będzie wiedział, że już się gdzieś pojawiła...


Poznajcie Dominikę, ma 19 lat i zamiesza w serduszku jednego z chłopaków. I teraz pytanie do Was: którego? Ja byłabym za Harrym albo Zaynem, ale to wasza decyzja. Głosujecie w nowej ankiecie po prawo.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>> (gdzieś tu)

4. Komentujcie, jeśli czytacie jakiś rozdział, a jeśli czytacie całego bloga, zaznaczcie to w ankiecie, też po prawo 
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>> (gdzieś tu)
żebym wiedziała.

Koniec wypowiedzi. Kropka i trzy wykrzykniki.

piątek, 24 maja 2013

Rozdział 8

***Iza***
Spojrzałam na zegarek. Dochodziło wpół do trzeciej. Musiałam podjąć decyzję: spotkać się z Niallem, czy nie. Zastanawiałam się nad tym od wczoraj, ale nie wpadłam na żaden rozsądny pomysł. Co bym nie zrobiła, będzie źle.Najgorsze było to, że nie miałam kogo spytać się o radę. W całym tym wielkim mieście znałam tylko Sam i Kelly, ale wiedziałam, że one bez zastanowienia poprą Nialla. Ostatnio dowiedziałam się, że znają się od piaskownicy. Sama musiałam rozważyć wszystkie za i przeciw, a nie było to łatwe. Układałam sobie w głowie tysiące scenariuszy, tak na wszelki wypadek, ale i tak bałam się, że znów ulegnę jego oczom. Co mogłam poradzić? Działały na mnie gorzej niż hipnotyzer.
Poszłam do sypialni i stanęłam przed lustrem. ,,Co może mu się we mnie podobać" -  pomyślałam.  Włosy nigdy się ni układają, oczy mają dziwny kolor, nos jest piegowaty i zadarty. Figura też mogłaby być lepsza. Ludzie nie pochwaliliby takiej brzyduli jako dziewczyny słynnego gwiazdora. Zajrzałam do szafy i pojawił się kolejny problem. Jak każda dziewczyna, pomimo pełnej szafy, nie miałam się w co ubrać. Przebierałam się chyba piętnaście razy, za każdym razem stwierdzając, że wyglądam koszmarnie. Dawno nie spędziłam tyle czasu przed lustrem. Zakładałam i zdejmowałam różne elementy garderoby, aż w końcu znalazłam strój idealny: szare spodenki, białą koszulkę, niebieski sweter, duży wisiorek z sową i szarą apaszkę. Po dłuższym zastanowieniu związałam włosy w zwykła kitkę i nałożyłam delikatny makijaż. Za pięć trzecia byłam już gotowa. Zawiązałam szare trampki i obejrzałam się jeszcze raz, niepewna. ,, Do odważnych świat należy" - pomyślałam i wyszłam.
Fontanna, pod którą mieliśmy się spotkać, mieściła się w parku naprzeciwko mojego domu. Doszłam tam w dwie minuty, ale gdy zobaczyłam Nialla, zwolniłam. On jeszcze mnie nie widział, stał bokiem w okularach przeciwsłonecznych. Pewnie obawiał się, żeby nie rozpoznali go fani. Jak na razie ten sposób działał, chyba nikt oprócz mnie nie zwrócił na niego uwagi. W tym momencie opuściły mnie wszystkie wątpliwości. Podeszłam do chłopaka od tyłu, starając się być jak najciszej. Cmoknęłam go w policzek, a on odwrócił się i gdy spostrzegł, że to ja, pogłębił pocałunek.
-Jednak przyszłaś - powiedział i złapał mnie za rękę
Uśmiechnęłam się.
-To gdzie mnie zabierasz? - spytałam
- Znam fajną kawiarenkę, może być?
Pokiwałam głową i poszliśmy. Nie sądziłam, że będzie tak miło trzymać Nialla za rękę i powoli spacerować ulicami Londynu. Bardzo dziwny był brak zainteresowania przez ludzi na ulicy. W końcu Niall Horan, tak, ten Niall Horan z One Direction szedł za rękę z jakąś dziewczyną! Znam parę osób, które umarłyby, gdyby to zobaczyły.
-To tu - powiedział Niall
,,Fajna kafejka" wydawała się być całkiem miłym miejscem. Brązowe fotele, ładnie ubrane kelnerki, ciekawe menu. Chciałam usiąść przy stoliku, ale Niall prowadził mnie do najbliższego pracownika. Zdjął okulary i przedstawił się.
-Poznają pana. Zarezerwował pan stolik nr 7, prawda? - powiedział kelner i mrugnął do mnie - Już prowadzę
Wszyscy trzej weszliśmy za zasłonę, odgradzającą mały pokoik od głównej sali. Na ścianie wisiało wielkie, pluszowe serce, a na stole leżał wazon z wielkim bukietem róż. Spojrzałam na Nialla.
- Ładnie? Szepnął mi na ucho
- Ładnie to mało powiedziane. Tu jest cudownie - odpowiedziałam
Zamówiliśmy po kawałku ciasta i filiżance herbaty.
- Nie zrobiłeś tego, żeby uciec przed fankami? - spytałam, gdy kelner już wyszedł
Spojrzał mi w oczy i złapał mnie za rękę.
- Zrobiłem to dla ciebie - powiedział
Wolną ręką odgarnął mi włosy z policzka. Nachylił się, żeby mnie pocałować, ale odsunął się, speszony wejściem kelnera z herbatą. Pracownik kawiarni najwyraźniej zdziwił się równie mocno, co my, bo aż zaplątał się we własne nogi. Nie potrafił odzyskać równowagi. Runął na ziemię, przy okazji wylewając zawartość jednej z filiżanek prosto na moją bluzkę.
- Ałaa! - krzyknęłam i zerwałam się z miejsca - To jest gorące!
Kelner podniósł się z podłogi, podbiegł do mnie i zaczął wycierać chusteczką mokrą plamę, przepraszając mnie trzydziesty raz z rzędu. Próbowałam zachować spokój, cały czas powtarzałam, że to nic, że nic się nie stało, ale Niall był wyraźnie zły na faceta. Gdy pracownik skończył osuszać mnie, chłopak założył mi swoją bluzę, zapiął prawie pod szyję, żeby nie było widać plamy i zapewnił kelnera, że nieprędko tu wróci i że nie zamierza za nic płacić. Biedny pracownik odprowadził nas pod same drzwi.
- Chodźmy do mnie, to się przebiorę - zaproponowałam, kiedy wyszliśmy z lokalu
Niall spełnił moją prośbę. Szliśmy rozmawiając o wszystkim i o niczym, ale widziałam, że chłopak nie ma już tak dobrego humory jak parę minut temu. Sama też byłam troszkę wkurzona, w końcu oparzenie herbatą nie jest bezbolesne.
- Przepraszam - powiedział
- Przecież to nie twoja wina - uśmiechnęłam się do niego
Objął mnie ramieniem, a ja w odpowiedzi pocałowałam go w policzek.
- Kurwa, nie wierzę! - krzyknął
Rozejrzałam się. Wokół zagęściło się od wielkich aparatów paparazzich i małych aparacików fanek.
- Niall! Niall! - krzyczały dziewczyny
- Kim jest twoja koleżanka? - reporterzy podstawiali iPhony z włączonym dyktafonem
Spojrzałam na mojego towarzysza. Widziałam, że się zdenerwował, ale starał się zachować spokój. Ja byłam zdezorientowana. Niall objął mnie mocniej. Zanim dotarliśmy do mojego mieszkania, rozdał dwadzieścia autografów i zrobiliśmy z fanami pięć zdjęć. Ignorował robiących mu zdjęcia reporterów. Fanki przyjęły mnie bardzo ciepło, co trochę dodało mi otuchy w tym całym zamieszaniu. Ani ja, ani Niall nie zdradziliśmy mojego imienia.
- To tu - pokazałam na drzwi mojego mieszkania i zaczęłam szukać klucza
- Ładnie się urządziłaś - pochwalił mnie, gdy weszliśmy do środka
- Rozgość się, a ja idę się przebrać - zarządziłam i pobiegłam na górę
Gdy wróciłam w białej koszulce z napisem HOPE, zastałam chłopaka z albumem ze zdjęciami w ręku.
- Mogę? - spytał, gdy mnie zobaczył - Leżał na wierzchu
- Chyba nie ma tam niczego żenującego - zażartowałam i przyłączyłam się do niego
- Kto to? - spytał, pokazując na kobietę na zdjęciu
- To moja ciocia Kasia - odwrócił kartkę - A to dziecko to ja
- A to?
Spojrzał na mnie i zobaczył łzy w moich oczach. Przysunął się bliżej mnie i przytulił.
- Nie odpowiadaj. Przepraszam - szepnął
Odsunęłam się od niego.
- Teraz ty masz mokrą koszulkę - zażartowałam - Przepraszam, po prostu nikt dawno nie pytał mnie o rodziców. Zginęli w wypadku samochodowym i bardzo mi ich brakuje.
- Chcesz zmienić temat? - spytał
Potrząsnęłam głową. Niall tylko na to czekał. Złapał mnie w talii i przerzucił przez ramię. Obydwaj zaczęliśmy się śmiać.
- Gdzie mnie niesiesz? - spytałam, targając mu fryzurę
- Nie wiem. Zwiedzić dom - odpowiedział i zaczął wdrapywać się po schodach na górę. Próbowałam się wyrwać, ale bezskutecznie. Był za silny.
- Pierwsze drzwi na lewo to mój pokój - pokierowałam go
Gdy wszedł do sypialni, rzucił mnie na łóżko i przytrzymał moje ręce. Spojrzał na mnie figlarnie a ja wystawiłam mu język. Chciałam coś powiedzieć, ale zatkał mi usta słodkim pocałunkiem. Spojrzał mi głęboko w oczy i puścił ręce. Wykorzystałam okazję i chwyciła
m poduszkę. Zanim zdążył się obronić, oberwał nią w nos.
- To był błąd! - krzyknął
Piętnaście minut później pokój wyglądał jak po przejściu tornada. Nikt nie uwierzyłby, że działa się tu tylko niegroźna wojna na poduszki.
- Kocham cię! - krzyknął Niall rzucając we mnie poduszką - Kocham cię jak wariat! Kochałem cię przez cały ten czas i...
Nie dokończył, bo na jego ustach spoczął soczysty pocałunek.



**************************************
I jak? Podoba się?
Według mnie nie jest nawet taki zły.

Wiecie, że to działa tak:
ja piszę posta = wy piszecie komentarz?
Bo zawsze jest dużo więcej wyświetleń niż komentarzy...

Nexta dodam jutro albo pojutrze.

środa, 22 maja 2013

Rozdział 7

***Niall***
Czemu to wszystko musi być takie skomplikowane? ,,I'm broken - do you hear me? I'm blinded 'couse you are everything I see". Im bardziej się staram, tym bardziej się oddalasz. ,,I wanna hold you, wanna hold you tight". Wiesz, że zrobiłbym dla ciebie wszystko. Czemu nie pozwalasz, żebym był twój, żebyś była moja? Wiesz, że cię kocham i kochałem przez całe te dwa lata, ze świadomością, że kiedy ostatni raz cię widziałem, pokazywałaś mi środkowy palec. To nic, że sprawiasz wrażenie niedostępnej. Wiem, że w środku potrzebujesz miłości. Nie okłamuj mnie, każdy potrzebuje kogoś bliskiego, kogoś, kto byłby na dobre i na złe. Nie krytykował, nie oceniał. Po prostu był. Kogoś, kto cię kocha, i kogo ty też kochasz. Proszę, daj mi szansę być tym kimś. Przy nikim innym nie czuję się tak wyjątkowo jak przy tobie. Czuję się spełniony, że mam po co żyć. Ale jedno mi przeszkadza: wybudowałaś wokół siebie mur, tylko po to, żeby nikt nie mógł się do ciebie dostać. Mam wrażenie, że choćbym wytoczył największe działa, nie udałoby mi się do ciebie dostać. Mam tylko nadzieję, że uda mi się to zrobić przy pomocy mojej tajnej broni. Przy pomocy miłości. Jestem pewny, że nie chodzi o mnie, ty po prostu nie dopuszczasz do siebie myśli, że mogłabyś podzielić się z kimś swoim sercem. Chcesz je trzymać przy sobie i nie rozdawać. Czemu? Bo tak jest łatwiej. I tu masz rację. Ja na własne życzenie wziąłem ostry nóż i rozkroiłem swoje. Dałem ci kawałek, ale wszystko nadal boli, krwawi. Nie może się zagoić, zagoi się dopiero wtedy, gdy dostanie bliźniaczy, pasujący kawałek. Kawałek pochodzący od ciebie. Błagam, pozwól mojemu sercu odpocząć po dwóch latach choroby i dopuść mnie do swojego serca. Obiecuję, że zaopiekuję się nim bardziej niż swoim własnym. Będę wycierał każdą najmniejszą łezkę, nigdy nie pozwolę mu płakać. Możesz mieć do mnie zaufanie. Będę dla twojego serca w zdrowiu i w chorobie, w dostatku i w biedzie. Będę szczęśliwy, że moje serce już nie krwawi, i ono także będzie się cieszyć, że nareszcie jest kompletne.
Zawsze będzie ci czegoś brakować. Po to właśnie zostaliśmy stworzeni - do miłości. Nie do przyjaźni, przyjaźń skończy się, gdy każdy założy swoją rodzinę. Miłość pozostanie cały czas. Można zabić związek, ale nie można zabić miłości. Miłość albo jest na zawsze, albo nigdy jej nie było. Wiem coś o tym, w końcu noszę w sobie uczucie zabitych szans przez dwa lata. To bardzo dużo czasu. Przez dwa lata ginie radość, zastępuje ją szara, leniwa rzeczywistość. Ginie smutek, kiedyś łzy muszą przestać lecieć. Ginie gniew, pozostaje tylko przyzwyczajenie do złych stosunków z daną osobą. Prawdziwa miłość nie ginie. Skoro moja nie zginęła, to czy mogę nazwać ją prawdziwą?
Oddałbym wszystko za parę chwil z tobą. Byłabyś moja, ja byłbym twój. Pozwolilibyśmy ponieść się chwili, tak długo oczekiwanej chwili bliskości. Zamknij oczy i wyobraź sobie, że ktoś dotyka ustami twoich ust, otacza cię ramionami, szepce ci do ucha, jak bardzo cię kocha. Nie czujesz takiego ukłucia w sercu? Pewnie, że czujesz. Niby nic szczególnego, prawda? Mylisz się. W tej właśnie chwili burzy się twój mur. Mur, który budowałaś własnoręcznie, w który włożyłaś tyle pracy, ale jednak nie czujesz się źle z powodu tego, że teraz te wysiłki poszły na marne. Zostajemy tylko ty i ja już na zawsze. Czujesz ciche stukanie w klatce piersiowej. To nóż, ostry nóż przecina twoje serce. Boli, ale to się nie liczy. Zaraz zapełnisz puste miejsce kawałkiem mojego serca, wyrwanym przed dwoma laty. Już nie czujesz bólu. Czujesz się lepiej niż kiedykolwiek. Odciętą część swojego serca podajesz mi. Miejsce na nie czekało dwa lata. Jak to przyjemnie posłuchać dwóch serc bijących jednakowo, bo przecież jedno ma w sobie cząsteczkę drugiego.
Prawda, że to niesamowite uczucie?



Odłożyłem długopis. Spojrzałem na list i głęboko westchnąłem. Po chwili zgniotłem go w dłoniach, odwróciłem się i wyrzuciłem do kosza.










***Iza***
Nie chcę tego. Dlaczego? Nie wiem. A chciałabym wiedzieć.
Wróciłeś, ja wróciłam. Znowu razem? Nie mam pojęcia. Tak, wiem, to zależy tylko ode mnie, ale zrozum, że sama się pogubiłam. Nie mów, że pomożesz się odnaleźć, nic nie mów. Wiem, co chcesz mi powiedzieć. Posłuchaj mnie.
Przez osiemnaście lat nauczyłam się nie przywiązywać do ludzi. Życie jest ulotne. Rodzice zginęli w wypadku, chłopak popełnił samobójstwo, ,,przyjaciele" przychodzili i odchodzili. Większość ludzi tylko czegoś chciała, a ja ich gościłam u siebie. Po pewnym czasie okradali mnie i wychodzili. Z upływem lat nauczyłam się zamykać szczelnie drzwi i wpuszczać tylko znajomych. A ja? - spytasz. Właśnie o to chodzi. Nie mam pewności, czy mnie nie zranisz, nie wykorzystasz, nie zostawisz. Nie znam cię dostatecznie dobrze.
Tak, zdaję sobie sprawę, że tak zachowują się tchórze. Tak, zgadzam się, wychodzi na to, że jestem tchórzem. Nie, nie porzucę swoich starych środków ostrożności. Chodź serce krzyczy ,,idź", nogi nie chcą się ruszyć. Za długo stały w miejscu, nie były zmuszane do jakiegokolwiek wysiłku. Nie, nie wiem, czy chcę je ruszyć.
Przepraszam. Za co? Za to, że widzę, że cierpisz przez moje niezdecydowanie. To nic? Nieprawda. Widziałam twój wzrok, cały czas pojawia mi się przed oczami. Uwierz mi, źle się z tym czuję. Ale nie potrafię zmienić stanu rzeczy. Czemu? Mówiłam, że nie wiem. Może się boję?
Nie, nie mów nic. Tata zawsze powtarzał: nie słowa, ale czyny. W sprawie Daniela nie posłuchałam i jak wyszło? Najpierw byłam najsłodsza, najpiękniejsza, najlepsza. Potem śmiał się w żywe oczy podając mi kolejne porcje narkotyków i wyciągając ze mnie ostatnie pieniądze. Wczoraj nie pamiętałam o słowach taty, dzisiaj będę ostrożniejsza.
To jest jedna strona medalu. Z drugiej jesteś Ty, twój hipnotyzujący wzrok, to szybsze bicie serca, gdy tylko cię widzę, twoje miękkie usta, twój cudowny uśmiech. W twoich ramionach czuję się jak zaczarowana, jakbym była w jakimś śnie. Dwa dnie temu twierdziłam, że miłość nie istnieje. Teraz zaczynam mieć wątpliwości, przychodzą, kiedy patrzę na ciebie. Nie wiem, jak to nazwać, nigdy jeszcze czegoś takiego nie doświadczyłam. Ktoś kiedyś powiedział ,,samotny człowiek to szczęśliwy człowiek". Nie jest to prawdą? Przynajmniej nie ma się takich problemów.
Wiem, że powiedziałeś Kelly, żeby poprosiła Sam o przekazanie mi, że chcesz się jutro spotkać. Nie wiem, czy to dobry pomysł, nawet  nie znam tej kafejki. Zaprowadzisz mnie? Ale ja jeszcze nawet nie wiem, czy się zgodziłam. Co ci powiem? Co będziemy robić? Nie chcę znowu zmięknąć, tak, jak ostatnio. Nie miej mi za złe tego pocałunku. Może dziwnie to zabrzmi, ale to było silniejsze ode mnie. Tak samo, jak nie potrafiłam tego przerwać.
Na koniec chciałam podziękować ci za prezent. Tak, wiem, że to od ciebie. Nie wydaje mi się prawdopodobne, żeby Kelly wpadła na pomysł przysłania mi w kopercie bez znaczka nagranie piosenki ,,November Rain" śpiewanej przez słynnego Nialla Horana z One Direction.



Odłożyłam długopis. Spojrzałam na list i głęboko westchnęłam. Po chwili zgniotłam go w dłoniach, odwróciłam się i wyrzuciłam do kosza.







*********************************
I jak? Który list bardziej się Wam podoba?

Wiem, obydwa trochę krótkie, ale napisałam je już dawno, pod
wpływem chwili i nie chciałam nic w nich zmieniać.

Komentujcie, nowy rozdział będzie jutro albo pojutrze!

poniedziałek, 20 maja 2013

Rozdział 6

Ok, Agonen, wystarczą 2 komentarze
*********************************



***Iza***
- Rysować? - spytała Lucy
- Oczywiście, gdzie masz kredki?
Mała wzięła mnie za rękę i zaprowadziła do szafki, z której wzięła kartkę i pudełeczko z napisem CRAYONS/kredki/. Wzięła jedną do ręki i zaczęła rysować
- Co to będzie? - zainteresowałam się
- Hmm... - zastanowiła się - Ty! - wskazała na mnie swoim małym paluszkiem
Przyglądałam się, jak maluje. Wychodziło jej to bardzo dobrze jak na trzylatkę. Wyraźnie miała talent. Znalazłam pierwszą rzecz, która nas łączyła: rysowanie. Od zawsze lubiłam to robić, niestety stary szkicownik zostawiłam w Polsce.
Spojrzałam na zegarek. Pięć po drugiej. Gdzie podziewał się chrzestny Lucy? Miał tu być pięć minut temu. Powinien dawać przykład dziecku, a nie uczyć niepunktualności.
- Idę do toalety. Nie otwieraj nikomu - pouczyłam dziewczynkę i wyszłam
Dopiero co weszłam do łazienki, zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Kto ty? - usłyszałam za drzwiami głos dziecka
- To ja - odpowiedział męski głos - Nie poznajesz chrzestnego?
Zgrzyt zamków. To Lucy otworzyła drzwi. A mówiłam jej, żeby tego nie robiła!
- Bawić! - krzyknęła dziewczynka i dwie pary stóp udały się do pokoju.
Wyszłam z łazienki. Pchnęłam drzwi dosyć mocno, tak, że uderzyłam kogoś, kto się za nimi chował. Upadł na ziemię.
- Przepraszam, niechcący! - podeszłam do niego i pomogłam mu wstać - Ej, ja cię chyba kiedyś widziałam - przyjrzałam się mu dokładnie
- Może dziś rano? - zaproponował - Kiedy szukałaś domu Summerów?
- Racja! Czyli jednak wiesz, gdzie mieszkają?
- Summer to panieńskie nazwisko Kelly, ja znam tylko Johnson - wytłumaczył - Tak w ogóle jestem Liam
- Iza - przedstawiłam się - Teraz ty będziesz się opiekować Lucy?
- Tak
- To ja spadam. Pa Lucy! - krzyknęłam i wyszłam z mieszkania na klatkę
Byłam już na półpiętrze, kiedy usłyszałam, że ktoś za mną biegnie.
- Iza! Iza! Zaczekaj! - wołała Lucy
- Iza?! Jaka Iza? - krzyknął jakiś facet
Teraz goniły mnie już dwie osoby.
- Iza! Ten z telewizji! Mówiłam, że go znam? - podbiegła i wdrapała mi się na ręce - Tam! - pokazywała paluszkiem w stronę drzwi do mieszkania
Spojrzałam w tamtą stronę i o mało co nie upuściłam dziecka na ziemię. Musiałam zamrugać parę razy, by uwierzyć własnym oczom w to, co widzą. Blondyn miał taką samą minę jak ja: lekko otwarte usta, wielkie oczy. Żadne z nas nie wiedziało, jak zareagować. Za plecami Nialla pojawił się Liam.
- Co jest... - zaczął Payne
- Możesz wziąć dziecko? - poprosiłam
Chłopak wypełnił moją prośbę i zniknął w mieszkaniu. Zostaliśmy sami. Nie wiem, ile tak staliśmy, pewnie tylko kilka sekund, ale mi ten czas przeciągał się do rozmiarów godziny. Byłam zbyt zaskoczona, żeby coś powiedzieć.
- Cześć... - niepewnie zaczął Niall
Szybko otarłam spływającą łzę. Nie chciałam, żeby chłopak ją zobaczył. Biłam się z myślami, czy podejść do niego, czy nie. Powoli podniosłam nogę, by zrobić pierwszy krok. Gdy blondyn to zauważył, podbiegł do mnie najszybciej, jak potrafił. Chyba chciał mnie objąć, ale zawahał się. Wykorzystałam moment i wtuliłam się w niego jak dziecko. Wyczułam jego zdziwienie. Cmoknął mnie w czubek głowy i przycisnął mocniej do siebie. Spojrzałam w górę. Wyglądał dokładnie tak, jak podczas tańca, dwa lata temu. Stanęłam na palcach, on przybliżył swoją twarz do mojej. Spojrzał mi głęboko w oczy, jakby chciał zapytać ,,chcesz?". Zmniejszył jeszcze bardziej odległość między naszymi ustami i sprawił, by nasze wargi delikatnie się dotykały. Leciutko kiwnęłam głową na znak potwierdzenia.
Chyba nie mogłam znajdować się bliżej niego. Zdawało mi się, że był dookoła mnie, że był wszędzie. Był taki delikatny, czuły. ie czułam upływającego czasu. Liczyło się tylko tu i teraz, liczył się on.
Powoli oddalił swoje usta od moich. Spojrzałam w jego oczy. W niebieskich tęczówkach widziałam iskierki szczęścia. Teraz dopiero dotarło do mnie, co się stało. Dotknęłam swoich ust, ścisnęłam powieki, żeby nie wypuścić porcji łez. Niall ścisnął mnie mocniej, nie wiedział, o co chodzi.
- Przepraszam - szepnęłam ledwie słyszalnie
Wykorzystując chwilę nieuwagi wyswobodziłam się z uścisku. Zanim chłopak zdążył się obejrzeć, biegłam już schodami w dół, do wyjścia. W głowie huczało mi tylko jedno pytanie: dlaczego to zrobiłam?


***********************************
I jest spotkanie Nialla i Izy!

Wiem, że krótkie, ale jakoś nie miałam na to pomysłu.

Następny rozdział jest już napisany, więc komentować, dodam jak będą
trzy komentarze.

sobota, 18 maja 2013

Rozdział 5

*** Iza ***
Przybiegłam do domu mojej nowej szefowej 15 minut spóźniona. Kelly na pewno była na mnie zła, ale nie dała po sobie tego poznać Wydawała się być taka, jak jej młodsza siostra: zawsze uśmiechnięta, wesoła, pozytywnie nastawiona do życia. Zupełne przeciwieństwo mnie. Siostra Sam wyglądała bardziej na szesnaście lat, niż na swoje dwadzieścia trzy. Nie wyobrażałam sobie tak beztroskiej osoby w roli odpowiedzialnej i opiekuńczej matki, ale zmieniłam zdanie, gdy spojrzałam na dziecko. Było czyste, zadbane, ładnie ubrane i uczesane. Mało przypominało matkę, Kelly powiedziała, że odziedziczyła urodę po ojcu. Miała na sobie śliczną, niebieską sukienkę, a jej puszyste loczki opadały delikatnie na drobne ramionka. Wyglądała jak z obrazka.
-Lucy, to jest Iza. Będzie się z tobą bawić, dopóki mamusia nie wróci, dobrze? - Kelly przedstawiła mnie córce
Mała złapała mnie za rękę i zaczęła ciągnąć do pokoju. Jej mama zdążyła mnie tylko poinformować, że o 14 do Lucy przyjdzie jej chrzestny i zastąpi mnie.
Gdy weszłam do pokoju mojej podopiecznej aż przetarłam oczy ze zdumienia. W rogu stał największy domek dla lalek, jaki w życiu widziałam. Na pewno musiał kosztować fortunę. Byłam pewna, że zmieściłoby się w nim kilka dzieciaków podobnych rozmiarów, co Lucy.
- Bawić się lalkami? - spytała mała i wzięła z półki dwie lalki. Zostawiła sobie Barbie, mi podała Kena
- Gdzie się bawimy? W domku?
- Taak! - krzyknęła Lucy i pobiegła w stronę wielkiej zabawki
Była przesłodka, wyglądała jak żywa lalka, a zachowywała się jak aniołek. Przez cały dzień nie sprawiała mi żadnych problemów, ale nawet najbardziej udany dzień w pracy nie potrafiłby mnie rozweselić. Straciłam dobry humor rano, zaraz po przebudzeniu. Wszystko przez ten cholerny sen. Przez cały rok pracowałam nad tym, żeby zapomnieć niedoszłego przyjaciela, żeby w jedną noc wszystko stracić. Zrezygnowałam nawet z słuchania swojej ulubionej piosenki, ale niestety nie pamiętałam, żeby usunąć ją z mp3.
Po co to wszystko? Sama nie wiem. Dlaczego nie chcę pamiętać? Podobno o wspomnienia trzeba dbać, żeby nie zniknęły. Ja robiłam wszystko dokładnie odwrotnie, nawet nie wiem dlaczego. Chyba było mi żal, e nie uległam wtedy blondynowi tylko z jednego powodu: pewnie rzuciłabym narkotyki. To był największy błąd w moim życiu, wejście w nałogi. I pomyśleć, że siedziałam w tym świństwie ponad pół roku! Słabo mi się robi, gdy pomyślę, że mogłabym jeszcze raz zapalić. Jak skończyło się to dla Damiana? Skok z piątego piętra - prosto do grobu. Na jego pogrzebie nie pojawił się prawie nikt - rodzina się go wyrzekła, przyjaciół nie miał. Te kilka osób, których uważał za przyjaciół, zmartwiła tylko świadomość, że nie będą mieli skąd brać narkotyków. Nie obchodziło ich, że ,,przyjaciel" zmarł.
Jestem osobą pełną sprzeczności: w tym momencie chciałam zapomnieć o jednym z największych błędów mojego życia, ale pamiętać o tym blondynie. Dlaczego? Ciocia Marysia mówiła, że nie warto pamiętać tych, którym na nas nie zależało. A na pewno nie zależało na mnie ani Danielowi, ani Niallowi. Daniel chciał mnie tylko wykorzystać, a Niallowi albo się nudziło, albo chciał się mną tylko zabawić, a potem rzucić. Skąd to wiem? Po prostu tak uważam, na pewno tak było.


- Jeść? - Lucy spojrzała na mnie swoimi wielkimi oczkami
- Głodna jesteś? - mała pokiwała twierdząco główką - A co lubisz najbardziej jeść?
- Naleśniki - zawołała i wdrapała się mi na ręce
- Dobrze, czyli będą naleśniki - zadecydowałam
Po chwili obiad był gotowy. Przełożyłam go na talerz i zaniosłam Lucy. Akurat siedziała w salonie i oglądała telewizję. Dawno nie oglądałam kanału dla dzieci, więc zdziwiłam się, gdy zobaczyłam, ile przemocy jest w oglądanej przez dziewczynkę bajce.
- Nie, kochana, tego nie będziemy oglądać - wzięłam do ręki pilot i zaczęłam skakać po kanałach w poszukiwaniu programu podobnego do Teletubisiów. Natrafiałam na wiadomości, mecz piłki nożnej, hiszpańską telenowelę, gdy nagle Lucy wyrwała mi pilota z ręki.
- Chcesz to oglądać? - zdziwiłam się
- Tak - pokiwała główką
- Ale tu leci tylko muzyka - wytłumaczyłam
- To co? - odpowiedziała dziewczynka i zaczęła śpiewać piosenkę, która właśnie leciała

Yeah, so tell me girl if every time we to-o-ouch
You get this kind of ru-u-ush
Baby say yeah, yeah, yeah, yeah
Yeah, yeah, yeah
If you don’t wanna take it slow
And you just wanna take me home
Baby say yeah, yeah, yeah
Yeah, yeah
And let me kiss you

Wydawało mi się, że gdzieś widziałam chłopaków z teledysku, ale piosenkę słyszałam pierwszy raz w życiu.
- Znam go, znam go! - zaczęła krzyczeć Lucy, gdy na ekranie pojawił się blondyn - Niall! Wyjdź stamtąd i chodź się ze mną pobawić!- pobiegła do telewizora i zaczęła do niego krzyczeć
Teraz dopiero przyjrzałam się blondynowi. To naprawdę był Niall! Zrobiło mi się mokro w oczach.
- Ty płaczesz? - spytała mnie Lucy, kiedy piosenka już się skończyła
- Nie, nie... - zaprzeczyłam - Skąd ty go znasz? - zmieniłam temat
- Widziałam go parę razy i...
- Wiesz, ludzie, których widzisz w telewizorze tak naprawdę tam nie mieszkają - przerwałam jej - To tylko nagrania. Zupełnie jak na zdjęciach. Widzisz człowieka, ale nie jest żywy, to tylko obrazek.
- Ale ja go widziałam naprawdę! - upierała się
- Dobrze, wierzę ci, widziałaś go - poddałam się - Pobawimy się lalkami? Podoba mi się twój domek dla lalek. Mamusia ci go kupiła? - spytałam
- Nie. Ten z telewizora - odpowiedziała zadowolona
Postanowiłam już nigdy nie wierzyć w żadne jej słowo. Pod maską aniołka kryła się sprytna kłamczucha.



*** Niall ***
- Która godzina? - spytałem siedzących przed telewizorem chłopaków
- Druga - odpowiedzieli chórem
- O kurwa! - wymsknęło mi się
- Co jest? - zainteresował się Liam
- Na drugą miałem być u Kelly - wyjaśniłem
- Będzie Lucy? - spytał
- Oczywiście, przecież mam się nią zaopiekować
- To jadę z tobą - ucieszył się
- Ale ja prowadzę! - zarządziłem i udałem się do samochodu. Za mną podążał Liam

Pięć minut później byliśmy już pod domem mojej chrześniaczki.




**************************************
i jak? podoba się? komentujcie! mam więcej rozdziałów,
pisałam na zapas

następny rozdział dodam, gdy pod spodem będą trzy komentarze

wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 4


*** Iza ***


Gdy się obudziłam, aż podskoczyłam. Pierwszy raz przyśniły mi się moje własne wspomnienia.
Spojrzałam na zegarek. Była dopiero piąta, ale wiedziałam, że na pewno już nie zasnę. Wzięłam misia z półki i słuchawki spod łóżka i usiadłam na parapecie. Zaczęłam przewijać listę utworów w mojej mp3 w poszukiwaniu czegoś, czego miałabym ochotę posłuchać. Na urządzeniu miałam ponad 1000 ut
worów, więc szybko poddałam się i wybrałam opcję ,,losuj”. Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w ciszę, która niebawem miała zostać przerwana przez wybraną przez odtwarzacz piosenkę. Popłynęły pierwsze dźwięki. Od pierwszej nuty poznałam, czego słucham. Sięgnęłam po misia i wtuliłam się w niego. Po chwili pluszak miał mokre plamy na pyszczku. Plamy od moich łez. Wyrwałam sobie słuchawki z uszu i rzuciłam je razem z mp3 w drugi koniec pokoju. Nie obchodziło mnie, czy popsuję urządzenie, czy nie. Niech sobie tam leżą i gniją z wielkim napisem na wyświetlaczu




***Niall***
- Wstawaj, żołnierzu! - Louis ryknął mi do ucha – To nie wczasy na Majorce! To poważny obóz! Jednokierunkowy obóz!
- Lou, błagam, daj pospać – mruknąłem
- Nie! - myślałem, że chce rozwalić dom tym hałasem
- Powiesz chociaż, która jest godzina?
- Dziewiąta, trzeba było wczoraj wrócić wcześniej – wypomniał mi
- Byłem na meczu! Jak mogłem wcześniej wyjść z meczu?
- Żołnierz zawsze znajdzie sposób – krzyknął
Przywaliłem mu poduszką, raz a porządnie.
- Myślałem, że ci na mnie zależy! - zaskomlał i wybiegł z pokoju udając płacz
Wzruszyłem tylko ramionami. Sam był sobie winien. Po co budził mnie tak wcześnie? Miałem stawić się u Kelly dopiero o 14, miałem masę czasu na spanie. ,,Mówi się trudno” pomyślałem i chciałem udać się do łazienki, ale w połowie drogi brzuch przypomniał o sobie głośnym burczeniem. Zmieniłem plany z porannej toalety na śniadanie.
- Śpiący Królewicz się obudził – usłyszałem, gdy zszedłem na dół
- Dziękujcie za to panu Tomlinsonowi, który zerwał mnie z łóżka o dziewiątej. Kto normalny wstaje przed południem? - zapytałem, ale nie oczekiwałem odpowiedzi – Co na śniadanko?
- To, co sobie zrobisz – odpowiedział Zayn i wrócił do gapienia się w ekran telewizora
Zajrzałem do lodówki. Świeciła pustkami.
- Gdzie wcięło żarełko? Tym się nie najem - spojrzałem na chłopaków. Zgodnie poklepali się po brzuchach.
- Co ja z wami mam... - poddałem się i wziąłem ostatnie trzy bułki




***Iza***
Czemu ona nie otwiera?
Spojrzałam na zegarek. Była 8.30, a na dziewiątą miałam się stawić u mojej nowej szefowej.
Zapukałam jeszcze raz. Cisza. Nie ma jej w domu?
Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Sam.
- Halo?
- Gdzie ty się do cholery podziewasz? - zezłościłam się
- Iza?
- A kto inny?
- Przepraszam, ale, wiesz... - zaczęła się tłumaczyć – coś mi wypadło i nie mogę zaprowadzić cię do mojej siostry
- Czyli mam iść sama? - spytałam
- Podać ci adres? - zaproponowała




***Liam***
- Gdzie wcięło żarełko? Tym się nie najem – cały Niall. Trzema bułkami się nie naje?
- Liam, skoczysz mi po telefon? Zostawiłem na górze – to Harry, jak zawsze leniwy
- No to rusz swoje cztery litery i idź po niego – odpowiedziałem
Nie posłuchał od razu. Wstał dopiero pa paru minutach, po drodze targając właśnie ułożoną fryzurę Louisa.
- Nie żyjesz! - krzyknął BooBear i rozpoczął pościg za kędzierzawym
- Nie latajcie mi przed telewizorem! Oglądam przecież! - oburzył się Zayn
Skierowali się do kuchni. Rozległ się dźwięk tłuczonego szkła
- Nawet człowiek nie może w spokoju zjeść we własnym domu!- żalił się Niall – Stłukliście mi talerz!

Nim się obejrzałem, wszyscy czterej leżeli na sobie, tłukąc się wzajemnie. Zupełnie jak dzieci.
- Ile wy macie lat? - spytałem
- Dwadzieścia – odpowiedział Zayn
- Dwadzieścia dwa – poprawił go Louis
- Nie masz jeszcze dwudziestu dwóch! Kłamca! - rzucił się na niego Niall
- Ej, chłopaki! Chłopaki! - krzyczał Harry
- Co? - odpowiedzieli chórem
Styles powiedział im coś cicho, za cicho, żebym cokolwiek usłyszał. Gdy skończył, wszyscy jak na komendę podnieśli się i usiedli koło mnie na kanapie. Spojrzałem się na nich dziwnie, ale nie miałem im nic do zarzucenia. Znakomicie udawali zainteresowanych reklamą proszku do prania.
- Na niego! - krzyknął Harry
Nagle znalazłem się w pozycji leżącej, przyciśnięty do kanapy ciałami 4/5 One Direction.
- Ała! - krzyknąłem – Gnieciecie waszą wielką gwiazdę!
- Trudno, trzeba się poświęcić – skomentował Louis
Czy tylko ja usłyszałem dzwonek do drzwi?
- Chłopaki, chyba mamy gościa – krzyknąłem Harremu prosto do ucha
Wstali ze mnie i usiedli na kanapie we właściwej pozycji.
- Niall, otwórz – rozkazał Louis
- Może spójrz na mnie? - odpowiedział blondyn – Jestem w samych bokserkach!
- Harry, idź – Tommo zwrócił się do chłopaka, który w odpowiedzi tylko pokiwał przecząco głową
- Ja otworzę, jeśli szanowni panowie mają z tym taki problem – powiedziałem i udałem się w stronę drzwi


***Iza***
Nacisnęłam dzwonek kolejny raz. Jak się okazało, niepotrzebnie. Drzwi otworzyły się i stanął w nich chłopak, na oko trochę starszy ode mnie, ubrany w koszulę w kratkę.
- Tak? - zapytał
- Czy dom państwa Summer?
- Nie, pomyłka – odpowiedział i już miał zamknąć drzwi, ale podłożyłam pod nie nogę
- A nie wiesz czasem, gdzie mogę ich znaleźć?
- Nie, ale zapytam chłopaków. Zaczekaj tu – zwrócił się do mnie

Podglądałam, jak odchodzi w stronę czterech facetów siedzących przed telewizorem, odwróconych do mnie tyłem. Chyba wszyscy mieli ciemne włosy. Jeden z nich bardzo dziwnie się zachowywał, chował się za kolegami. Wydawało mi się, że był bez koszulki.
- Nie kojarzy ktoś nazwiska Summer? - spytał się chłopak, który mi otworzył
Trzej ubrani zaprzeczyli, ale golas zaczął coś tłumaczyć. Mówił bardzo cicho, nie mogłam usłyszeć jego głosu.
- Chodź jej to wytłumacz, bo ja coś pokręcę – zaproponował ten w koszuli
- Nie chce mi się – wykręcił się ten nagi
Chłopak zrezygnował z dalszego namawiania kolegi i wrócił do mnie
- Zaraz za światłami w lewo, potem w drugą ulicę w prawo. To będzie pierwszy dom po lewej, kremowy – wyjaśnił
- Dzięki! - powiedziałam do niego, po czym odwróciłam się i pobiegłam we wskazanym kierunku najszybciej, jak potrafiłam



**************************
Wiem, krótkie, ale jutro egzamin mat-przyr
(matematyka - geografia, biologia, chemia, fizyka)
i muszę się trochę pouczyć ;P


Ten rozdział jest chyba najgorszy ze wszystkich, które 
wyszły z pod mojej ręki. Zupełnie mi się nie podoba, w ogóle
nic się w nim nie dziej, tylko Iza przychodzi do domu Nialla
a on traci szansę na spotkanie ze zwykłego lenistwa...


Hejtujcie, hejtujcie!

VVVVVVVVVVVVVV

poniedziałek, 13 maja 2013

Rozdział 3 cz 2


- Hej! Wszystko ok? - usłyszałam jakby znajomy głos
Otworzyłam ciężkie powieki. Leżałam na czymś miękkim, dookoła było czerwono,
a nade mną ktoś się pochylał.
- Gdzie jestem? - spytałam
- W tour busie One Direction, kochanie. - padła odpowiedź
- Kochanie? - zdziwiłam się. Otworzyłam oczy na dobre – Ty! Jak ty masz na imię?
- Niall..
- Niall, od kiedy masz prawo mówić do mnie kochanie?! - zdenerwowałam się
- Yym... No wiesz... - zaczął się tłumaczyć
- I jak do cholery się tu znalazłam? - przerwałam mu
Usłyszałam odgłos zamykających się drzwi.
- Obudziła się? - to był Zayn. W błyskawicznym tempie znalazł się na kanapie, na której leżałam – Przepraszam, to było niechcący, naprawdę, ja tylko chciałem...
- Może mi ktoś wytłumaczyć co się stało i czemu tu jestem? - podniosłam głos
- Ymm... Zayn i Harry... - zaczął Niall
- Zayn i kto? - zrobiłam dziwną minę
- Harry, na pewno go widziałaś. - wyjaśnił Malik – Dużo kręconych włosów, dołeczki jak się uśmiecha...
- Chyba widziałam na boisku
- No więc Zayn i Harry grali w piłkę – kontynuował Niall – i Zayn kopnął troszkę mocniej niż zamierzał i, jakby to powiedzieć, trafił ci prosto w głowę, a ty zemdlałaś, więc zaniosłem cię tu – zakończył z uśmiechem
- Nie prościej byłoby przyprowadzić do mnie pielęgniarkę? - spytałam
- Gdyby Niall tak zrobił, nie miałby pretekstu, żeby teraz t tobą siedzieć – zaśmiał się Zayn
Horan dał mu sójkę w ramię.
- Nie pozwalaj sobie! - ostrzegł
- A nie prawda? – ciemnowłosy posłał mi oczko
- Wiecie co? Może dalibyście mi spokój? Czemu cały czas na was wpadam? - zapytałam i chciałam wyjść z autobusu, ale ktoś złapał mnie za nadgarstek
- Nie odchodź jeszcze – poprosił Niall
- Niby czemu? - zirytowałam się
- Bo... Nawet nie znam twojego imienia – wymyślił na poczekaniu
- I nie musisz. Po co ci ono?
- Chyba jesteś mi coś winna
- Za co? Za to, że twój kolega nabił mi guza głupią piłką?
- No na przykład za to – upierał się chłopak
- Iza. Pasuje? - nie miałam siły więcej się z nim kłócić – Mogę iść?
- Odprowadzę cię – zaproponował
- Trafię sama, dzięki – odmówiłam
- Myślę, że powinnaś się zgodzić – wtrącił się Zayn – Dopiero co leżałaś nieprzytomna, nie chcemy żeby ci się coś stało – spojrzałam na niego wilkiem – Znaczy, nie chcemy mieć kłopotów przez to, że ci się coś stało – szybko się poprawił
- Nie przekonam was? - spytałam zrezygnowana
- Nie. - odpowiedzieli chórem
- Niech wam będzie – poddałam się
Na twarzy Nialla pojawił się ogromny banan. Spróbował złapać mnie za rękę, ale szybko ją zabrałam.
- Proszę bardzo! - szepnął Zayn, gdy już wychodziliśmy, myśląc, że nie usłyszę


- Tu mieszkasz? - spytał Niall, gdy stanęliśmy przed drzwiami mieszkania cioci Kasi
- To jeden z moich domów
- To ile ich masz? – zdziwił się
- Cztery – wyjaśniłam
- Aż cztery? To nawet ja mam mniej – zażartował
Modliłam się, żeby już sobie poszedł, ale on cały czas stał i sztucznie podtrzymywał rozmowę. Czego on oczekiwał? Że go zaproszę do środka? No chyba nie. Żeby tylko ciocia nie wyszła i nie zobaczyła mnie stojącej z Niallem. Musiałabym się przed nią tłumaczyć, skąd go znam i co mnie z nim łączy. Nie miałam ochoty na takie rozmowy, szczególnie teraz, gdy byłam zmęczona i strasznie bolała mnie głowa. Miałam wrażenie, że jutro będę miała na głowie ogromnego guza.
- Ej, śpisz? – Niall pomachał mi ręką przed oczami
- Zamyśliłam się – odpowiedziałam wymijająco – Wiesz co, muszę już lecieć – pożegnałam się
Chłopak momentalnie posmutniał. Wykonał taki gest, jakby chciał dać mi buziaka w policzek, a ja nie zdążyłam z porę się odsunąć. Pech chciał, że w tym samym momencie otworzyły się drzwi do mieszkania i stanęła w nich ciocia Kasia. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z tego, co zobaczyła. Zmarszczyłam drzwi i spojrzałam na Nialla.
- Dzień dobry – przywitał się po angielsku
- Dobry – odpowiedziała zdezorientowana ciocia i spojrzała na mnie – Miło poznać twojego...
- Kolegę. Kolegę, który musi już iść - przerwałam
- Musi iść... Czemu musisz iść? - zwróciła się do chłopaka
- Nie mam pojęcia. Dopiero teraz dowiedziałem się, że muszę – uśmiechnął się
- Nie umiesz czasem mówić po polsku? - dopiero teraz zdała sobie sprawę, że nie rozmawiają w naszym ojczystym języku
- Nie – Horan uśmiechnął się jeszcze szerzej
- Aha... Skoro nie musisz iść, to może zostałbyś na herbatę? - najwyraźniej myślała, że mi pomaga, skazując mnie na spędzenie z chłopakiem jeszcze więcej czasu
- Jeśli Iza nie ma nic przeciwko, to bardzo chętnie – mrugnął do mnie
Nie zdążyłam zaprotestować, bo ciocia już ciągnęła blondyna do kuchni i sadzała przy stole.
- Słodzisz? - spytała
Zanim usłyszała odpowiedź, zadzwonił telefon. Ciocia pobiegła odebrać, zostawiając czajnik na gazie, z którego wykipiała woda. Zaczęłam ratować kuchenkę, a zaraz za mną pojawił się jakby znikąd Niall.
- Daj, pomogę ci – zaproponował
- Nie, dzięki, poradzę sobie – odmówiłam
- Jesteś na mnie zła, prawda? - spojrzał mi w oczy
- Pomyślmy... Najpierw wtrącasz się do mojego życia i zachowujesz się tak, jakbyś był w nim od zawsze, potem wpraszasz się do mojego domu, nie wspominając o tym, że przez twojego kolegę będę miała jutro guza – zaczęłam wyliczać
- Przecież przeprosił...
- Kurna, woda! Oparzyłam się! - krzyknęłam
Niall szybko podał mi ściereczkę do naczyń.
- I widzisz? Znowu to robisz – zarzuciłam mu
- Ale co robię?
- Rozpraszasz mnie!
Miałam już dość tego dnia. Chciałam, żeby gość już poszedł, żebym mogła wreszcie położyć się na łóżko, z słuchawkami na uszach i zapomnieć o całym świecie. Jednak do końca jeszcze było daleko. Przyszła ciocia i oznajmiła mi, że musi natychmiast wyjechać do swojej koleżanki, która właśnie została odwieziona do szpitala po ciężkim wypadku samochodowym. ,,Wypadek? Tylko nie to!” pomyślałam. Przed oczami pojawił mi się obraz, którego nie chciałam pamiętać. Obraz zmasakrowanych ciał moich rodziców, którzy odeszli właśnie z powodu pijanego kierowcy. Potrząsnęłam głową, żeby wyrzucić sobie to z głowy.
- Wszystko ok? - zainteresował się Niall
Nie odpowiedziałam, odwróciłam się tylko tak, żeby mógł teraz podziwiać moje plecy.
- To ja lecę. Może pokażesz koledze swój pokój? - zaproponowała, chwyciła torebkę i wybiegła z domu
- Zostaliśmy sami – zauważył blondyn
Nadal się na niego nie patrząc, weszłam po schodach na górę. Odwróciłam się dopiero na ostatnim stopniu. Stał tam nadal, zdezorientowany.
- Muszę ci pokazać swój pokój – powiedziałam jakby od niechcenia
Teraz zrozumiał i podążył za mną. Gdy zorientował się, przez które drzwi chcę przejść, wyprzedził mnie i otworzył je przede mną, wykonując przy tym gest niczym doświadczony odźwierny. Udałam, że wcale nie lubię, gdy chłopak zachowuje się jak dżentelmen. Weszłam do sypialni, Horan udał się za mną. Usiadłam na kanapę, ale on jeszcze stał.
- Masz dużo płyt – stwierdził
Wzruszyłam ramionami. Zaczął przeglądać albumy, które zajmowały prawie całą szafkę.
- Nirvana? Linkin Park? Tego słuchasz?
- Na to wygląda – wciąż starałam się na niego nie patrzeć
Chyba stwierdził, że za dużo ode mnie nie wyciągnie, więc sam się porządził. Podszedł do wieży i wcisnął przycisk PLAY. Gdy usłyszałam pierwsze dźwięki mojej ulubionej piosenki, mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Masz śliczny uśmiech – powiedział Niall, po czym sam się uśmiechnął – Czyli Guns' n Roses, November Rain to klucz do twojego uśmiechu?
- Może – naprawdę chciałam przestać się szczerzyć jak głupi do sera, ale nie potrafiłam
Chłopak najwyraźniej wyczuł, że poprawił mi się humor. Powoli podszedł do mnie, odgarnął mi włosy w karku, zbliżył swoje usta do mojego ucha
- Pozwoli Pani? - szepnął
Nawet nie zdążyłam do końca zrozumieć, co miał na myśli, a już byłam w jego ramionach, a on prowadził mnie w tańcu. Spojrzałam na niego. Na ustach miał wielkiego banana, a w jego oczach tańczyły iskierki. Spojrzał na mnie tak, jakby oczekiwał, że też się do niego uśmiechnę, ale przeliczył się. Nie spodziewał się, że będę się wyrywać, więc uwolnienie się z uścisku przyszło mi bardzo łatwo. Pierwsze, co zrobiłam, to wypchnięcie go za drzwi i bezceremonialne zatrzaśnięcie mu ich przed nosem.
- Iza? Iza... - słyszałam zza ściany
- Wyjdź – powiedziałam cicho, ale stanowczo
- Co? - nie dowierzał
- Wyjdź! - krzyknęłam – Z domu! Teraz!
Minęła cała minuta, zanim usłyszałam kroki i zamykanie się drzwi wejściowych.




Leżałam w słuchawkach na uszach, gdy usłyszałam jakiś inny dźwięk. Przestraszyłam się nie na żarty, bo wiedziałam, że ciocia jeszcze nie wróciła, a w domu nie ma nikogo innego. Zdjęłam słuchawki. Teraz słyszałam dokładnie, co to za dźwięk. Była to piosenka Guns n' Roses – November Rain. Rozejrzałam się po pokoju. Radio było wyłączone, a w całym domu nie znajdowało się inne źródło muzyki. Zaczęłam powoli skradać się po pokoju, szukając, skąd pochodzi hałas. Wydawało mi się, że słyszę go zza okna. Ostrożnie odsłoniłam zasłonę i spojrzałam, co kryje się w ciemności.
Pod moim oknem stał nie kto inny jak Niall, grający na gitarze moją ulubioną piosenkę. Tym razem nie uśmiechnęłam się. Odsłoniłam całą zasłonę i pokazałam się cała. Uchyliłam okno.
- Hej! - krzyknęłam
Horan przestał grać i spojrzał na mnie. Korzystając z okazji podniosłam rękę i pokazałam chłopakowi środkowy palec. Zaraz po tym podbiegłam do włącznika światła i w pokoju zapadła ciemność. Uważałam to za znak, że mnie nie ma.







Gdy się obudziłam, aż podskoczyłam. Pierwszy raz przyśniły mi się moje własne wspomnienia.


****************************
Dziś bez zdjęć, nie miałam czasu. ;P

Do **Agonen** :
ja zawsze pesymistycznie oceniam wytwory swojej
działalności. Określenie ,,one big shit" jest tak często
prze zemnie używane, że nabrało już chyba znaczenia
pieszczotliwego ;D