środa, 22 maja 2013

Rozdział 7

***Niall***
Czemu to wszystko musi być takie skomplikowane? ,,I'm broken - do you hear me? I'm blinded 'couse you are everything I see". Im bardziej się staram, tym bardziej się oddalasz. ,,I wanna hold you, wanna hold you tight". Wiesz, że zrobiłbym dla ciebie wszystko. Czemu nie pozwalasz, żebym był twój, żebyś była moja? Wiesz, że cię kocham i kochałem przez całe te dwa lata, ze świadomością, że kiedy ostatni raz cię widziałem, pokazywałaś mi środkowy palec. To nic, że sprawiasz wrażenie niedostępnej. Wiem, że w środku potrzebujesz miłości. Nie okłamuj mnie, każdy potrzebuje kogoś bliskiego, kogoś, kto byłby na dobre i na złe. Nie krytykował, nie oceniał. Po prostu był. Kogoś, kto cię kocha, i kogo ty też kochasz. Proszę, daj mi szansę być tym kimś. Przy nikim innym nie czuję się tak wyjątkowo jak przy tobie. Czuję się spełniony, że mam po co żyć. Ale jedno mi przeszkadza: wybudowałaś wokół siebie mur, tylko po to, żeby nikt nie mógł się do ciebie dostać. Mam wrażenie, że choćbym wytoczył największe działa, nie udałoby mi się do ciebie dostać. Mam tylko nadzieję, że uda mi się to zrobić przy pomocy mojej tajnej broni. Przy pomocy miłości. Jestem pewny, że nie chodzi o mnie, ty po prostu nie dopuszczasz do siebie myśli, że mogłabyś podzielić się z kimś swoim sercem. Chcesz je trzymać przy sobie i nie rozdawać. Czemu? Bo tak jest łatwiej. I tu masz rację. Ja na własne życzenie wziąłem ostry nóż i rozkroiłem swoje. Dałem ci kawałek, ale wszystko nadal boli, krwawi. Nie może się zagoić, zagoi się dopiero wtedy, gdy dostanie bliźniaczy, pasujący kawałek. Kawałek pochodzący od ciebie. Błagam, pozwól mojemu sercu odpocząć po dwóch latach choroby i dopuść mnie do swojego serca. Obiecuję, że zaopiekuję się nim bardziej niż swoim własnym. Będę wycierał każdą najmniejszą łezkę, nigdy nie pozwolę mu płakać. Możesz mieć do mnie zaufanie. Będę dla twojego serca w zdrowiu i w chorobie, w dostatku i w biedzie. Będę szczęśliwy, że moje serce już nie krwawi, i ono także będzie się cieszyć, że nareszcie jest kompletne.
Zawsze będzie ci czegoś brakować. Po to właśnie zostaliśmy stworzeni - do miłości. Nie do przyjaźni, przyjaźń skończy się, gdy każdy założy swoją rodzinę. Miłość pozostanie cały czas. Można zabić związek, ale nie można zabić miłości. Miłość albo jest na zawsze, albo nigdy jej nie było. Wiem coś o tym, w końcu noszę w sobie uczucie zabitych szans przez dwa lata. To bardzo dużo czasu. Przez dwa lata ginie radość, zastępuje ją szara, leniwa rzeczywistość. Ginie smutek, kiedyś łzy muszą przestać lecieć. Ginie gniew, pozostaje tylko przyzwyczajenie do złych stosunków z daną osobą. Prawdziwa miłość nie ginie. Skoro moja nie zginęła, to czy mogę nazwać ją prawdziwą?
Oddałbym wszystko za parę chwil z tobą. Byłabyś moja, ja byłbym twój. Pozwolilibyśmy ponieść się chwili, tak długo oczekiwanej chwili bliskości. Zamknij oczy i wyobraź sobie, że ktoś dotyka ustami twoich ust, otacza cię ramionami, szepce ci do ucha, jak bardzo cię kocha. Nie czujesz takiego ukłucia w sercu? Pewnie, że czujesz. Niby nic szczególnego, prawda? Mylisz się. W tej właśnie chwili burzy się twój mur. Mur, który budowałaś własnoręcznie, w który włożyłaś tyle pracy, ale jednak nie czujesz się źle z powodu tego, że teraz te wysiłki poszły na marne. Zostajemy tylko ty i ja już na zawsze. Czujesz ciche stukanie w klatce piersiowej. To nóż, ostry nóż przecina twoje serce. Boli, ale to się nie liczy. Zaraz zapełnisz puste miejsce kawałkiem mojego serca, wyrwanym przed dwoma laty. Już nie czujesz bólu. Czujesz się lepiej niż kiedykolwiek. Odciętą część swojego serca podajesz mi. Miejsce na nie czekało dwa lata. Jak to przyjemnie posłuchać dwóch serc bijących jednakowo, bo przecież jedno ma w sobie cząsteczkę drugiego.
Prawda, że to niesamowite uczucie?



Odłożyłem długopis. Spojrzałem na list i głęboko westchnąłem. Po chwili zgniotłem go w dłoniach, odwróciłem się i wyrzuciłem do kosza.










***Iza***
Nie chcę tego. Dlaczego? Nie wiem. A chciałabym wiedzieć.
Wróciłeś, ja wróciłam. Znowu razem? Nie mam pojęcia. Tak, wiem, to zależy tylko ode mnie, ale zrozum, że sama się pogubiłam. Nie mów, że pomożesz się odnaleźć, nic nie mów. Wiem, co chcesz mi powiedzieć. Posłuchaj mnie.
Przez osiemnaście lat nauczyłam się nie przywiązywać do ludzi. Życie jest ulotne. Rodzice zginęli w wypadku, chłopak popełnił samobójstwo, ,,przyjaciele" przychodzili i odchodzili. Większość ludzi tylko czegoś chciała, a ja ich gościłam u siebie. Po pewnym czasie okradali mnie i wychodzili. Z upływem lat nauczyłam się zamykać szczelnie drzwi i wpuszczać tylko znajomych. A ja? - spytasz. Właśnie o to chodzi. Nie mam pewności, czy mnie nie zranisz, nie wykorzystasz, nie zostawisz. Nie znam cię dostatecznie dobrze.
Tak, zdaję sobie sprawę, że tak zachowują się tchórze. Tak, zgadzam się, wychodzi na to, że jestem tchórzem. Nie, nie porzucę swoich starych środków ostrożności. Chodź serce krzyczy ,,idź", nogi nie chcą się ruszyć. Za długo stały w miejscu, nie były zmuszane do jakiegokolwiek wysiłku. Nie, nie wiem, czy chcę je ruszyć.
Przepraszam. Za co? Za to, że widzę, że cierpisz przez moje niezdecydowanie. To nic? Nieprawda. Widziałam twój wzrok, cały czas pojawia mi się przed oczami. Uwierz mi, źle się z tym czuję. Ale nie potrafię zmienić stanu rzeczy. Czemu? Mówiłam, że nie wiem. Może się boję?
Nie, nie mów nic. Tata zawsze powtarzał: nie słowa, ale czyny. W sprawie Daniela nie posłuchałam i jak wyszło? Najpierw byłam najsłodsza, najpiękniejsza, najlepsza. Potem śmiał się w żywe oczy podając mi kolejne porcje narkotyków i wyciągając ze mnie ostatnie pieniądze. Wczoraj nie pamiętałam o słowach taty, dzisiaj będę ostrożniejsza.
To jest jedna strona medalu. Z drugiej jesteś Ty, twój hipnotyzujący wzrok, to szybsze bicie serca, gdy tylko cię widzę, twoje miękkie usta, twój cudowny uśmiech. W twoich ramionach czuję się jak zaczarowana, jakbym była w jakimś śnie. Dwa dnie temu twierdziłam, że miłość nie istnieje. Teraz zaczynam mieć wątpliwości, przychodzą, kiedy patrzę na ciebie. Nie wiem, jak to nazwać, nigdy jeszcze czegoś takiego nie doświadczyłam. Ktoś kiedyś powiedział ,,samotny człowiek to szczęśliwy człowiek". Nie jest to prawdą? Przynajmniej nie ma się takich problemów.
Wiem, że powiedziałeś Kelly, żeby poprosiła Sam o przekazanie mi, że chcesz się jutro spotkać. Nie wiem, czy to dobry pomysł, nawet  nie znam tej kafejki. Zaprowadzisz mnie? Ale ja jeszcze nawet nie wiem, czy się zgodziłam. Co ci powiem? Co będziemy robić? Nie chcę znowu zmięknąć, tak, jak ostatnio. Nie miej mi za złe tego pocałunku. Może dziwnie to zabrzmi, ale to było silniejsze ode mnie. Tak samo, jak nie potrafiłam tego przerwać.
Na koniec chciałam podziękować ci za prezent. Tak, wiem, że to od ciebie. Nie wydaje mi się prawdopodobne, żeby Kelly wpadła na pomysł przysłania mi w kopercie bez znaczka nagranie piosenki ,,November Rain" śpiewanej przez słynnego Nialla Horana z One Direction.



Odłożyłam długopis. Spojrzałam na list i głęboko westchnęłam. Po chwili zgniotłam go w dłoniach, odwróciłam się i wyrzuciłam do kosza.







*********************************
I jak? Który list bardziej się Wam podoba?

Wiem, obydwa trochę krótkie, ale napisałam je już dawno, pod
wpływem chwili i nie chciałam nic w nich zmieniać.

Komentujcie, nowy rozdział będzie jutro albo pojutrze!

3 komentarze:

  1. Fajneee xd Obydwa listy są meeega.. Czekam na ich spotkanie ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. oba listy są świetne, ale mnie bardziej wzruszył ten Niall'a :* w liście Izy, w końcu się przyznała do uczuć, szkoda tylko, że tego nie wysłała :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślałam że Iza go wyśle :( Świetnie piszesz <333

    OdpowiedzUsuń

1 komentarz=1 motywujący kop w tyłek