poniedziałek, 13 maja 2013

Rozdział 3 cz 2


- Hej! Wszystko ok? - usłyszałam jakby znajomy głos
Otworzyłam ciężkie powieki. Leżałam na czymś miękkim, dookoła było czerwono,
a nade mną ktoś się pochylał.
- Gdzie jestem? - spytałam
- W tour busie One Direction, kochanie. - padła odpowiedź
- Kochanie? - zdziwiłam się. Otworzyłam oczy na dobre – Ty! Jak ty masz na imię?
- Niall..
- Niall, od kiedy masz prawo mówić do mnie kochanie?! - zdenerwowałam się
- Yym... No wiesz... - zaczął się tłumaczyć
- I jak do cholery się tu znalazłam? - przerwałam mu
Usłyszałam odgłos zamykających się drzwi.
- Obudziła się? - to był Zayn. W błyskawicznym tempie znalazł się na kanapie, na której leżałam – Przepraszam, to było niechcący, naprawdę, ja tylko chciałem...
- Może mi ktoś wytłumaczyć co się stało i czemu tu jestem? - podniosłam głos
- Ymm... Zayn i Harry... - zaczął Niall
- Zayn i kto? - zrobiłam dziwną minę
- Harry, na pewno go widziałaś. - wyjaśnił Malik – Dużo kręconych włosów, dołeczki jak się uśmiecha...
- Chyba widziałam na boisku
- No więc Zayn i Harry grali w piłkę – kontynuował Niall – i Zayn kopnął troszkę mocniej niż zamierzał i, jakby to powiedzieć, trafił ci prosto w głowę, a ty zemdlałaś, więc zaniosłem cię tu – zakończył z uśmiechem
- Nie prościej byłoby przyprowadzić do mnie pielęgniarkę? - spytałam
- Gdyby Niall tak zrobił, nie miałby pretekstu, żeby teraz t tobą siedzieć – zaśmiał się Zayn
Horan dał mu sójkę w ramię.
- Nie pozwalaj sobie! - ostrzegł
- A nie prawda? – ciemnowłosy posłał mi oczko
- Wiecie co? Może dalibyście mi spokój? Czemu cały czas na was wpadam? - zapytałam i chciałam wyjść z autobusu, ale ktoś złapał mnie za nadgarstek
- Nie odchodź jeszcze – poprosił Niall
- Niby czemu? - zirytowałam się
- Bo... Nawet nie znam twojego imienia – wymyślił na poczekaniu
- I nie musisz. Po co ci ono?
- Chyba jesteś mi coś winna
- Za co? Za to, że twój kolega nabił mi guza głupią piłką?
- No na przykład za to – upierał się chłopak
- Iza. Pasuje? - nie miałam siły więcej się z nim kłócić – Mogę iść?
- Odprowadzę cię – zaproponował
- Trafię sama, dzięki – odmówiłam
- Myślę, że powinnaś się zgodzić – wtrącił się Zayn – Dopiero co leżałaś nieprzytomna, nie chcemy żeby ci się coś stało – spojrzałam na niego wilkiem – Znaczy, nie chcemy mieć kłopotów przez to, że ci się coś stało – szybko się poprawił
- Nie przekonam was? - spytałam zrezygnowana
- Nie. - odpowiedzieli chórem
- Niech wam będzie – poddałam się
Na twarzy Nialla pojawił się ogromny banan. Spróbował złapać mnie za rękę, ale szybko ją zabrałam.
- Proszę bardzo! - szepnął Zayn, gdy już wychodziliśmy, myśląc, że nie usłyszę


- Tu mieszkasz? - spytał Niall, gdy stanęliśmy przed drzwiami mieszkania cioci Kasi
- To jeden z moich domów
- To ile ich masz? – zdziwił się
- Cztery – wyjaśniłam
- Aż cztery? To nawet ja mam mniej – zażartował
Modliłam się, żeby już sobie poszedł, ale on cały czas stał i sztucznie podtrzymywał rozmowę. Czego on oczekiwał? Że go zaproszę do środka? No chyba nie. Żeby tylko ciocia nie wyszła i nie zobaczyła mnie stojącej z Niallem. Musiałabym się przed nią tłumaczyć, skąd go znam i co mnie z nim łączy. Nie miałam ochoty na takie rozmowy, szczególnie teraz, gdy byłam zmęczona i strasznie bolała mnie głowa. Miałam wrażenie, że jutro będę miała na głowie ogromnego guza.
- Ej, śpisz? – Niall pomachał mi ręką przed oczami
- Zamyśliłam się – odpowiedziałam wymijająco – Wiesz co, muszę już lecieć – pożegnałam się
Chłopak momentalnie posmutniał. Wykonał taki gest, jakby chciał dać mi buziaka w policzek, a ja nie zdążyłam z porę się odsunąć. Pech chciał, że w tym samym momencie otworzyły się drzwi do mieszkania i stanęła w nich ciocia Kasia. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z tego, co zobaczyła. Zmarszczyłam drzwi i spojrzałam na Nialla.
- Dzień dobry – przywitał się po angielsku
- Dobry – odpowiedziała zdezorientowana ciocia i spojrzała na mnie – Miło poznać twojego...
- Kolegę. Kolegę, który musi już iść - przerwałam
- Musi iść... Czemu musisz iść? - zwróciła się do chłopaka
- Nie mam pojęcia. Dopiero teraz dowiedziałem się, że muszę – uśmiechnął się
- Nie umiesz czasem mówić po polsku? - dopiero teraz zdała sobie sprawę, że nie rozmawiają w naszym ojczystym języku
- Nie – Horan uśmiechnął się jeszcze szerzej
- Aha... Skoro nie musisz iść, to może zostałbyś na herbatę? - najwyraźniej myślała, że mi pomaga, skazując mnie na spędzenie z chłopakiem jeszcze więcej czasu
- Jeśli Iza nie ma nic przeciwko, to bardzo chętnie – mrugnął do mnie
Nie zdążyłam zaprotestować, bo ciocia już ciągnęła blondyna do kuchni i sadzała przy stole.
- Słodzisz? - spytała
Zanim usłyszała odpowiedź, zadzwonił telefon. Ciocia pobiegła odebrać, zostawiając czajnik na gazie, z którego wykipiała woda. Zaczęłam ratować kuchenkę, a zaraz za mną pojawił się jakby znikąd Niall.
- Daj, pomogę ci – zaproponował
- Nie, dzięki, poradzę sobie – odmówiłam
- Jesteś na mnie zła, prawda? - spojrzał mi w oczy
- Pomyślmy... Najpierw wtrącasz się do mojego życia i zachowujesz się tak, jakbyś był w nim od zawsze, potem wpraszasz się do mojego domu, nie wspominając o tym, że przez twojego kolegę będę miała jutro guza – zaczęłam wyliczać
- Przecież przeprosił...
- Kurna, woda! Oparzyłam się! - krzyknęłam
Niall szybko podał mi ściereczkę do naczyń.
- I widzisz? Znowu to robisz – zarzuciłam mu
- Ale co robię?
- Rozpraszasz mnie!
Miałam już dość tego dnia. Chciałam, żeby gość już poszedł, żebym mogła wreszcie położyć się na łóżko, z słuchawkami na uszach i zapomnieć o całym świecie. Jednak do końca jeszcze było daleko. Przyszła ciocia i oznajmiła mi, że musi natychmiast wyjechać do swojej koleżanki, która właśnie została odwieziona do szpitala po ciężkim wypadku samochodowym. ,,Wypadek? Tylko nie to!” pomyślałam. Przed oczami pojawił mi się obraz, którego nie chciałam pamiętać. Obraz zmasakrowanych ciał moich rodziców, którzy odeszli właśnie z powodu pijanego kierowcy. Potrząsnęłam głową, żeby wyrzucić sobie to z głowy.
- Wszystko ok? - zainteresował się Niall
Nie odpowiedziałam, odwróciłam się tylko tak, żeby mógł teraz podziwiać moje plecy.
- To ja lecę. Może pokażesz koledze swój pokój? - zaproponowała, chwyciła torebkę i wybiegła z domu
- Zostaliśmy sami – zauważył blondyn
Nadal się na niego nie patrząc, weszłam po schodach na górę. Odwróciłam się dopiero na ostatnim stopniu. Stał tam nadal, zdezorientowany.
- Muszę ci pokazać swój pokój – powiedziałam jakby od niechcenia
Teraz zrozumiał i podążył za mną. Gdy zorientował się, przez które drzwi chcę przejść, wyprzedził mnie i otworzył je przede mną, wykonując przy tym gest niczym doświadczony odźwierny. Udałam, że wcale nie lubię, gdy chłopak zachowuje się jak dżentelmen. Weszłam do sypialni, Horan udał się za mną. Usiadłam na kanapę, ale on jeszcze stał.
- Masz dużo płyt – stwierdził
Wzruszyłam ramionami. Zaczął przeglądać albumy, które zajmowały prawie całą szafkę.
- Nirvana? Linkin Park? Tego słuchasz?
- Na to wygląda – wciąż starałam się na niego nie patrzeć
Chyba stwierdził, że za dużo ode mnie nie wyciągnie, więc sam się porządził. Podszedł do wieży i wcisnął przycisk PLAY. Gdy usłyszałam pierwsze dźwięki mojej ulubionej piosenki, mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Masz śliczny uśmiech – powiedział Niall, po czym sam się uśmiechnął – Czyli Guns' n Roses, November Rain to klucz do twojego uśmiechu?
- Może – naprawdę chciałam przestać się szczerzyć jak głupi do sera, ale nie potrafiłam
Chłopak najwyraźniej wyczuł, że poprawił mi się humor. Powoli podszedł do mnie, odgarnął mi włosy w karku, zbliżył swoje usta do mojego ucha
- Pozwoli Pani? - szepnął
Nawet nie zdążyłam do końca zrozumieć, co miał na myśli, a już byłam w jego ramionach, a on prowadził mnie w tańcu. Spojrzałam na niego. Na ustach miał wielkiego banana, a w jego oczach tańczyły iskierki. Spojrzał na mnie tak, jakby oczekiwał, że też się do niego uśmiechnę, ale przeliczył się. Nie spodziewał się, że będę się wyrywać, więc uwolnienie się z uścisku przyszło mi bardzo łatwo. Pierwsze, co zrobiłam, to wypchnięcie go za drzwi i bezceremonialne zatrzaśnięcie mu ich przed nosem.
- Iza? Iza... - słyszałam zza ściany
- Wyjdź – powiedziałam cicho, ale stanowczo
- Co? - nie dowierzał
- Wyjdź! - krzyknęłam – Z domu! Teraz!
Minęła cała minuta, zanim usłyszałam kroki i zamykanie się drzwi wejściowych.




Leżałam w słuchawkach na uszach, gdy usłyszałam jakiś inny dźwięk. Przestraszyłam się nie na żarty, bo wiedziałam, że ciocia jeszcze nie wróciła, a w domu nie ma nikogo innego. Zdjęłam słuchawki. Teraz słyszałam dokładnie, co to za dźwięk. Była to piosenka Guns n' Roses – November Rain. Rozejrzałam się po pokoju. Radio było wyłączone, a w całym domu nie znajdowało się inne źródło muzyki. Zaczęłam powoli skradać się po pokoju, szukając, skąd pochodzi hałas. Wydawało mi się, że słyszę go zza okna. Ostrożnie odsłoniłam zasłonę i spojrzałam, co kryje się w ciemności.
Pod moim oknem stał nie kto inny jak Niall, grający na gitarze moją ulubioną piosenkę. Tym razem nie uśmiechnęłam się. Odsłoniłam całą zasłonę i pokazałam się cała. Uchyliłam okno.
- Hej! - krzyknęłam
Horan przestał grać i spojrzał na mnie. Korzystając z okazji podniosłam rękę i pokazałam chłopakowi środkowy palec. Zaraz po tym podbiegłam do włącznika światła i w pokoju zapadła ciemność. Uważałam to za znak, że mnie nie ma.







Gdy się obudziłam, aż podskoczyłam. Pierwszy raz przyśniły mi się moje własne wspomnienia.


****************************
Dziś bez zdjęć, nie miałam czasu. ;P

Do **Agonen** :
ja zawsze pesymistycznie oceniam wytwory swojej
działalności. Określenie ,,one big shit" jest tak często
prze zemnie używane, że nabrało już chyba znaczenia
pieszczotliwego ;D

5 komentarzy:

  1. Oj, biedny Niall. Choć mógłby sobie dać spokój. Iza jest okrutna! Fajny rozdział. Z niecierpliwością czkam na następny rozdział w którym prawdopodobnie znów się spotkają ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział. Bardzo miło się czyta . Będę wpadała ;3 obserwuję oczywiście .
    we-love-1d-imagine.blogspot.com/ <----- zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie piszesz. Jak to czytałam miałam takiego wielkiego banana na twarzy, że ahh.
    :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaka Iza nie mila hah ;*

    OdpowiedzUsuń

1 komentarz=1 motywujący kop w tyłek