CZYTASZ=KOMENTUJESZ
***Iza***
Stałam z Niallem w hali przylotów, czekając, aż przyjedzie po nas ktoś, kto zabierze nas do domu. Na razie nasza sytuacja wyglądała nieciekawie. Staliśmy sami, w wielkim mieście, 80 kilometrów od mojego rodzinnego miasteczka. Jakby tego było mało, jedno z nas umiało po polsku tylko złożyć życzenia młodej parze. Kiedy zaczęłam już w myślach obliczać, czy starczy nam pieniędzy na pociąg, poczułam, że czyjeś ręce zakrywają mi oczy.
- Nie śpij, bo cię okradną! - krzyknął mi ktoś prosto do ucha
Podskoczyłam lekko ze strachu, pomimo, że rozpoznałam ten głos.
- Ciocia Kasia! - wrzasnęłam i rzuciłam jej się na szyję
Ściskałyśmy się, jakbyśmy nie widziały się co najmniej kilka lat, a nie dwa miesiące. Czekałam na to spotkanie od momentu, kiedy dowiedziałam się, że już niedługo się z nią zobaczę. Ciocia nie miała w zwyczaju przejmować się przyglądającym się ludziom. Od razu zaczęła zasypywać mnie przeróżnymi pytaniami, od tego, co jadłam na śniadanie, do powodzenia w miłości. Przy tym ostatnim spojrzała się ponad moim ramieniem na lekko zdezorientowanego Nialla. Również popatrzyłam się w tamtą stronę i ruchem ręki zaprosiłam do siebie. Chłopak położył nasze walizki na podłodze, podszedł do cioci i chwycił ją za rękę.
- Deń dori! - powiedział najwyraźniej, jak umiał
- Masz fajny akcent - zaśmiała się - Pochodzisz z Polski? Wydaję mi się, że cię już kiedyś widziałam
Spodziewałam się momentu, kiedy ciocia spyta Nialla o coś po polsku, dlatego zamiast zaśmiać się na widok komicznej miny mojego chłopaka, wtrąciłam się do rozmowy.
- Jest z Anglii i nie mówi po polsku - wyjaśniłam po angielsku, żeby obydwoje zrozumieli, o czym mówię
- Z Irlandii - poprawił mnie Horan
Wywróciłam oczami, ale poddałam się i puściłam do niego oczko. Wykorzystał okazję i przysunął się bliżej. Objął mnie ramieniem i cmoknął w czoło. Zachichotałam. Nie spodziewałam się, że ciocia chociaż odwróci wzrok i miałam rację. Uśmiechnęła się szeroko i uniosła oba kciuki w górę. Po chwili, jakby sobie coś przypomniała, stuknęła się z otwartej ręki w czoło i wskazała palcem na Nialla.
- Wiem, gdzie cię widziałam - wykrzyknęła - Dawno temu byłeś u nas w domu, Iza cię przyprowadziła! Lubiłam cię - mrugnęła do nas
Zaklaskałam w dłonie.
- Brawo, zgadłaś! A kiedy poznamy twojego wybranka? - uniosłam śmiesznie brwi
Ciocia uśmiechnęła się i ruchem ręki nakazała nam, żebyśmy udali się za nią do samochodu.
Usiedliśmy z Niallem na tylnym siedzeniu. Ciocia opowiadała o ślubie, rodzinie i ciekawych wydarzeniach, które mnie ominęły. Próbowałam skupić się na tym monologu, ale moją uwagę cały czas rozpraszał Horan. Przysunął się do mnie najbliżej, jak tylko mógł, objął mnie ciasno i co jakiś czas spoglądał na mnie, ale nie był to wzrok, do którego byłam przyzwyczajona. Kryło się w nim coś jeszcze, coś nowego. Co to takiego, dowiedziałam się dopiero, kiedy położył mi dłoń na udzie i zaczął powoli przesuwać ją w stronę mojej krótkiej spódniczki. Odsunęłam jego rękę i zmroziłam go wzrokiem. Spojrzałam kątem oka na ciocię, sprawdzając, czy nic nie zauważyła, ale na szczęście była zbyt zajęta opowiadaniem o jakimś dalekim wujku, który tak popisywał się podczas smażenia kiełbasek na grillu, że znalazł się w szpitalu z dość ciężkim poparzeniem. Niall próbował wywołać u mnie poczucie winy, robiąc minę zbitego psa, ale w życiu nie pozwoliłabym na takie sytuacje w pobliżu cioci Kasi. Nie mógł wybrać lepszego miejsca? Splotłam nasze dłonie razem, uniemożliwiając im dalsze ruchy pod moją spódniczką.
Wjeżdżając ponownie do rodzinnego miasteczka, zakręciła mi się łezka w oku. Przejeżdżaliśmy przez niektóre z moich ulubionych miejsc. Oczywiście pokazywałam wszystkie Niallowi.
- Tu jest najlepsza galeria w mieście... A tu mają dobre lody... - wymieniałam
W końcu podjechaliśmy pod dom. Horan zerwał się z siedzenia, wyszedł z samochodu i w przeciągu sekundy znalazł się z drugiej strony samochodu, otwierając mi drzwi. Kiedy wysiadłam, wziął mnie pod rękę, jak robiono to za dawnych czasów i zaprowadził do drzwi wejściowych, wyśpiewując przy tym na cały głos marsz weselny. Po chwili dołączyła do nas ciocia, śmiejąc się do rozpuku.
- Powiedzcie mi drogie panie, którą mam przeprowadzić przez próg? - zastanawiał się Niall - MOJĄ księżniczkę, czy tą, która naprawdę będzie brała ślub?
Mrugnęłam do cioci za plecami chłopaka i wspólnie wepchnęłyśmy go do środka.
- Witamy nową pannę młodą! - krzyknęłam, ale zostałam zagłuszona przez wrzask, jaki dobiegł z salonu. Około trzydziestu osób krzyknęło ,,niespodzianka!", a kilku dmuchnęło w trąbki. Czy oni wszyscy właśnie urządzili mi przyjęcie-niespodziankę? Wszystko wskazywało na to, że tak. Rozejrzałam się po odmienionym i udekorowanym salonie. Zauważyłam prawie wszystkich starych znajomych ze szkoły i miasteczka. Mimowolnie podniosłam kąciki ust. Niektóre twarze widziałam niedługo przed wylotem do Londynu, ale byli też tacy, z którymi nie spotkałam się ani razu od czasów szkolnych.
- Oni są bardzo uparci - szepnęła mi na ucho ciocia - Na razie, jadę do domu
- Do jakiego domu? - zdziwiłam się - Jesteś w domu!
- Myślisz, że taka stara baba jak ja nie może wyprowadzić się do faceta? - zaśmiała się - Ja spadam, dom jest wasz!
Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo rzucili się na mnie wszyscy uczestnicy imprezy i zrobiliśmy wielkiego misia. Kiedy w końcu dali mi oddychać, cioci nie było.
Nie wiadomo kto i kiedy włączył muzykę, ale impreza rozkręciła się w bardzo szybkim tempie. Na początku wszyscy rzucili się do tańca, zapominając na razie o alkoholu. Dopiero po paru piosenkach zaczęło się zagęszczać w pobliżu kuchni, gdzie ustawiono barek z napojami. Przed północą wszyscy, oprócz paru osób, w tym mnie i Nialla, byli już nieźle wstawieni. Nie lubiłam dużo pić, ale udałam się razem z Horanem, który twierdził, że zaschło mu w gardle. Chłopak podał mi drinka z sokiem, a sam nalał sobie czystej wódki i zaczął rozmowę z Maćkiem, który mieszkał naprzeciwko. Kiedy siedziałam sama, powoli dopijając kolorowy napój, jakiś chłopak dorwał się do mikrofonu i zaproponował grę w butelkę. Wszyscy przyjęli pomysł okrzykami zadowolenia i klaskaniem, po czym udali się do salonu i usiedli w kółku na podłodze. Odłożyłam kieliszek i poszłam za tłumem. Usiadłam raczej z boku, nie odpowiadała mi gra ,,prawda czy wyzwanie" w pijanym towarzystwie. Zaraz przysiadł się do mnie Niall. Wkrótce butelka zaczęła się kręcić. Szczęśliwcy, na których wskazała, dzwonili do sąsiadów z głupimi żartami, albo przynosili leniuchom drinki z kuchni. Chociaż nie wlałam w siebie zbyt dużo alkoholu, zabawa śmieszyła mnie tak samo, jak tych już wypitych. W końcu szyjka butelki wskazała w stronę Maćka, tego, który gadał wcześniej z Niallem, a teraz siedział obok mnie.
- Prawda czy wyzwanie? - krzyknęli wszyscy
Chłopak zastanowił się przez chwilę.
- Wyzwanie! - zdecydował
Zaczęła się szybka dyskusja, co powinien zrobić wybrany.
- Pocałuj najlepszą laskę! - wrzasnął ktoś
W całym domu rozległy się głośne śmiechy chłopaków. Dziewczyny przyglądały się sobie wzajemnie, oceniając, która najlepiej wygląda. Ja spojrzałam się na Nialla, który, tak, jak wszyscy, dusił się ze śmiechu. Wywróciłam oczami, ale nagle poczułam czyjeś usta na moich. Zobaczyłam nad sobą Maćka, przyciskającego swoją twarz do mojej. Od chłopaka mocno było czuć alkohol. Był bardzo silny, przewrócił mnie na ziemię i wylądował na mnie, nie przestając mnie całować. Próbowałam się wyrwać, ale Maciek był za ciężki. Słyszałam krzyki i gwizdy, kiedy powoli zaczął podnosić moją koszulkę. Czułam się jak tania dziwka. Nagle wszystko ustało. Nie czułam już na sobie tych kilkudziesięciu kilogramów ani smrodu wlanego w siebie w dużych ilościach piwa. Zerwałam się z podłogi i zamachnęłam, żeby dać chujowi z liścia, ale ktoś mnie wyprzedził. Na sekundę przed moim uderzeniem chłopak odskoczył w tył, trzymając się za krwawiący nos. Spojrzałam w stronę, z której nadszedł cios i zobaczyłam wściekłego Nialla.
- Ty sukinsynu! - wrzeszczał - Jesteś niczym!
Nie znałam mojego chłopaka od tej strony. Całej scenie przyglądali się wszyscy goście, ale tylko ja doskoczyłam do Horana i zaczęłam go uspakajać. Na początku nie pomagało, ale objęłam dłońmi jego twarz i spojrzałam mu głęboko w oczy. Dopiero to sprawiło, że przestał drżeć ze złości.
- Koniec imprezy - syknął - Wszyscy wychodzić!
Rozległy się okrzyki niezadowolenia, ale salon powoli zaczął się robić coraz bardziej pusty, aż zostaliśmy tylko ja i Niall. Chłopak stał ze spuszczoną głową, wpatrując się w podłogę. Całkowicie go rozumiałam, też bym się wściekła, gdyby ktoś jemu zrobił to samo. Jednak muszę przyznać, trochę mnie rozczarował. Myślałam, że nie wdaje się tak łatwo w bójki, a dzisiaj okazało się inaczej. Niall chyba zauważył, że jestem obecna tylko ciałem, bo podszedł do mnie bliżej i złapał mnie za ręce. Uwielbiałam dotyk jego dłoni i poczucie bezpieczeństwa, jakie mi dawały, ale nie tym razem. Odsunęłam się, rozłączając nasze palce i udałam się po schodach na górę, do swojego starego pokoju. Teraz, kiedy wywiozłam z niego większość swoich drobiazgów, wydawał się zupełnie pusty. Poczułam się tu jak intruz. Podeszłam do wielkiej i jednocześnie pustej szafy, wyciągnęłam z niej jakąś zapomnianą piżamę i poczłapałam pod prysznic. Po kilkunastu minutach kąpieli wróciłam z powrotem i chciałam położyć się w łóżku, nie mogłam, bo ktoś już tam leżał. Blondyn uśmiechnął się do mnie i poklepał przeznaczoną dla mnie poduszkę. Zawahałam się. Nie spałam jeszcze z nim pod jedną kołdrą, a pamiętałam jeszcze jego nagłe podniecenie w samochodzie. Czułam, że nie jestem jeszcze gotowa na ten poważny krok w związku. Kiedy Niall zobaczył moje zawahanie, wyskoczył z łóżka i podszedł do radia, gdzie wcisnął PLAY. Spodziewałam się, że usłyszę
November Rain, tą samą piosenkę co dwa lata temu, ale zapomniałam, że mój chłopak nagrał jej własną wersję. Kiedy z głośników wypłynęły słowa mojej ulubionej piosenki, zaśpiewane moi ulubionym głosem, prawie się rozpłakałam. Pomimo tego, że Horan przysłał mi ją kiedyś, nagraną na płytę, nigdy jej nie słyszałam. Teraz tego pożałowałam. To było cudowne! Niall podszedł do mnie i spojrzał głęboko w oczy. Jedną ręką objął mnie w talii i przyciągnął bardzo blisko do siebie, a drugą zaczął głaskać mnie po policzku. Jak zawsze, był bardzo delikatny. Przysunął swoje usta do moich i zaczął mnie całować, najpierw spokojnie, potem coraz bardziej namiętnie. Przez cały czas czułam, że motylki w moim brzuchu wywracają fikołki. Chłopak oderwał nasze usta, ale nie zabrał swoich z mojej twarzy. Zaczął powoli schodzić z pocałunkami do szyi. Odchyliłam głowę, dając mu większe pole do popisu, ale szyja już mu nie wystarczała. Posuwał się coraz niżej i niżej, zatrzymał go dopiero dekolt mojej bluzki. Podniósł mnie lekko, a ja podskoczyłam i owinęłam nogi wokół jego bioder. Nie przestając mnie całować, chłopak przeszedł kilka kroków w kierunku łóżka i rzucił mnie na materac. Za chwilę dołączył do mnie, przygniatając mnie lekko. Teraz zabrał się do mojej bluzki od dołu. Wsunął ręce pod nią i zaczął rozpinać mój stanik. Odsunęłam się lekko.
- Niall... - wydyszałam - Przepraszam... Nie jestem... gotowa...
Horan poniósł głowę i spojrzał na mnie. W jego oczach zobaczyłam lekkie rozczarowanie, ale wydawało mi się, że zrozumiał. Poprawił moją bluzkę, pocałował mnie w czoło i ułożył się obok mnie. Przykrył nas kołdrą i przytulił mnie od tyłu. Było mi bardzo ciepło i bardzo przyjemnie leżeć w moich ulubionych ramionach.
- Dobranoc - szepnął Niall, ale ja już tego nie słyszałam. Leżałam z uśmiechem na twarzy, śniąc o ślicznym blondynie, trzymającym w rękach nasze urocze dziecko.
*********************************
Tak, wiem, rozdział miał być daaawno temu, a nie było. Przepraszam.
Ciepło się zrobiło, wszędzie mnie nosi, nie mogę usiedzieć w miejscu
i napisać czegoś sensownego. Dlatego macie bardzo długi rozdział.
Jestem zawiedziona ilością komentarzy. Pod każdym rozdziałem jest coraz
więcej wyświetleń, a komentarzy nie przybywa. Jeśli tym razem też
tak będzie, zrobię się okrutna ;D Tak jak było to już kiedyś, będę dodawała nowy rozdział,
kiedy będzie określona ilość komentarzy (ale nie 3, jak kiedyś, tylko więcej).